Sortowanie
Źródło opisu
Legimi
(36)
Forma i typ
E-booki
(21)
Audiobooki
(15)
Autor
Orr Shai
(4)
Dutkiewicz Agata
(3)
Hul Magdalena
(2)
Karpienia Magda
(2)
Oleś Katarzyna
(2)
Osadnik Katarzyna
(2)
Piotrowska Karolina
(2)
Szczepanik Monika
(2)
Szperlich-Kosmala Marta
(2)
Tyralik-Kulpa Ewa
(2)
Żyliński Jarek
(2)
Blanton Brad
(1)
Bongertz Christiane Stella
(1)
Dworaczyk Katarzyna
(1)
Ewa Tyralik-Kulpa
(1)
Katarzyna Dworaczyk
(1)
Kołacz-Kordzińska Zuzanna
(1)
Mitschke Katarzyna
(1)
Retz Eliane
(1)
Stępień-Proszewska Aneta
(1)
Tyszko Marta
(1)
Rok wydania
2020 - 2024
(30)
2010 - 2019
(6)
Kraj wydania
Polska
(36)
Język
polski
(36)
36 wyników Filtruj
E-book
W koszyku
Forma i typ

Radykalna szczerość to książka, która zyskała miano kontrowersyjnej, wręcz obrazoburczej w Stanach Zjednoczonych. Jej autor, dr Brad Blanton, znany z niewyparzonego języka cham, bez ogródek pali ogniem wszelkie przejawy kłamstwa i nieszczerości, którymi się karmimy. Niech was jednak nie zmyli forma – to książka głęboko terapeutyczna i humanistyczna. Daje nadzieję, że jest możliwe prawdziwe i trwałe porozumienie między ludźmi.

Radykalna szczerość. Jak zmienić życie dzięki mówieniu prawdy

Kłamiecie jak najęci, gdy się boicie, a boicie się zawsze, gdy czujecie gniew.

Przyznajcie to.

To początek.

Ta książka to antidotum na konwencjonalne cierpienie. Mam nadzieję, że was wkurwi, zrani i zainspiruje, oraz wyrwie spod wpływu, jaki wasze umysły wywierają na wasze dusze.

Jeśli chcesz sprawić mi przyjemność, chciałabym, żebyś zrobił to i to... Jeśli tego nie zrobisz, w porządku. Jestem dużą dziewczynką i potrafię sama o siebie zadbać. Nie masz obowiązku mnie uszczęśliwiać, robiąc to, czego sobie zażyczę. Sama odpowiadam za swoje szczęście. Jeśli się na ciebie wścieknę, uporam się z tym. Jeśli poczuję rozczarowanie, będę odpowiedzialna za moje własne rozczarowanie. Ale jeśli zechcesz, to właśnie coś takiego sprawiłoby mi przyjemność.


Kim jest autor?

Dr Brad Blanton - psychoterapeuta, autor, mówca, prowadzi warsztaty i jest założycielem Radical Honesty Enterprises (dziś Radical Honesty Institute). Określa sam siebie jako „białego śmiecia z doktoratem”. Uzbrojony w bystry dowcip i ujmujący południowy akcent, mówi z niezachwianą szczerością, która jest równocześnie rozbrajająca i wymagająca, co przyniosło mu zarówno wielbicieli, jak i przeciwników.

Spis treści:

PRZEDMOWY (12)

WSTĘP (18)

  • Skąd się bierze stres? (22)
  • Prawda się zmienia (22)
  • Bullshit, czyli gówno prawda (25)
  • Kłamstwa (27)
  • Podsumowanie (34)

CZĘŚĆ I – BYT (36)

MORALIZM (39)

  • Zaleczanie choroby moralizmu (41)
  • Niezależność od tła a zależność od tła (44)

PIERWSZA PRAWDA (49)

  • Ponowne narodziny (55)

CZĘŚĆ II – UMYSŁ (62)

ZASIEW NASION MORALIZMU (69)
POZIOMY MÓWIENIA PRAWDY (77)

  • Poziom pierwszy – wyjawianie faktów (81)
  • Poziom drugi – szczerość w wyrażaniu bieżących myśli i uczuć (86)
  • Poziom trzeci – ujawnienie fikcji (98)
  • Nauka mówienia prawdy jest jak nauka gry w golfa (102)
  • Prawda o tym, dlaczego piszę tę książkę (105)
  • Kim jesteś (111)

CZĘŚĆ III – WYZWOLENIE BYTU OD JEGO UMYSŁU (112)

BYCIE NIENORMALNIE SZCZERYM (115)

  • Wolność, język wolności, poczucie wolności (116)
  • Słowa to podpisy do obrazów i żaden z nich nie jest prawdziwy (117)
  • Mówienie prawdy jest do dupy (122)
  • Bycie nienormalnie szczerym (126)
  • Nauczyć się pokochać brak bezpieczeństwa (127)

TABU EKSCYTACJI (131)

  • Neuroza (134)
  • Ponowne skupienie uwagi (135)
  • Psychologia stosowana (136)
  • Gniew, seks i dieta (139)

JAK RADZIĆ SOBIE Z GNIEWEM (145)

  • Bezpośrednie i pośrednie wyrażanie gniewu (147)
  • Gniew to rzecz ogólnoludzka, a sposoby radzenia sobie z gniewem są zróżnicowane kulturowo (148)
  • Przemieszczenie (150)
  • Jak odkręcić wyuczone tłumienie gniewu (153)
  • Mówienie prawdy o gniewie w imię przebaczenia (153)
  • Przyznawanie się do smutku, wypieranie złości (158)
  • Inne wskazówki dotyczące wypierania złości (159)
  • Głupie pytania, durne pomysły i bzdurne racjonalizacje (160)
  • Moja złość może być niesłuszna (161)
  • Sprawiedliwość a przebaczenie (162)
  • Racjonalizacja „niebezpiecznych konsekwencji praktycznych” (164)
  • Czy wyznanie prawdy o złości zniszczy nasz związek? (165)
  • Moja złość jest zbyt wybuchowa; mogę kogoś zranić (166)
  • Udawana wybuchowość (167)
  • Eksperymentalne i empiryczne podejście do leczenia choroby złości (167)
  • Ćwiczenia pozwalające wejść w gniew i go pokonać (170)
  • Pewnie jesteście tchórzami (171)
  • Wskazówki do tego, jak wyrażać gniew (171)
  • Dalsze ćwiczenia (181)
  • Poczucie winy (182)
  • Medytacja (183)
  • Przegląd i podsumowanie (184)
  • Po co to wszystko? (185)

MÓWIENIE PRAWDY W ZWIĄZKU DWOJGA LUDZI (187)

  • Niedopieczona mądrość od niedorobionego eksperta (192)
  • Silne relacje (192)
  • Check-lista bliskości (195)
  • Mówienie prawdy o seksie (196)
  • Przeszłość seksualna (197)
  • Wspólne życie erotyczne (197)
  • Seks z innymi osobami (198)
  • Rzeczy, które pomagają parom w utrzymaniu silnego związku (203)
  • Podsumowanie (205)

PSYCHOTERAPIA – PODRÓŻ OD MORALIZOWANIA DO MÓWIENIA PRAWDY (207)

  • Krótki rys historyczny (208)
  • Psychoterapia – jak właściwie działa, gdy działa (213)
  • Odblokowanie się (217)

CZĘŚĆ IV – CZEGO NAUCZYŁEM SIĘ Z WOJNY MIĘDZY ISTOTĄ A UMYSŁEM (226)

O ZMIANIE (229)

  • Intencja (237)
  • Odpowiedzialność (238)

PRAWDA SIĘ ZMIENIA (243)

  • Przetrwanie kontra bycie żywym (245)
  • Wyrastanie poza etap rozwoju uczenia się kłamstw (248)
  • Wizerunek samego siebie a „ja” (249)

PIEŚŃ BŁĘKITNEGO JEDNOROŻCA (253)

  • Wolność (257)
  • Moi przyjaciele (258)
  • Praca misyjna – zasada organizacyjna nowo zbawionych (260)
  • Turbozbawienie – jak uwolnić się od lęku przed zbyt wieloma możliwościami wyboru (260)
  • Jak się sprawy mają (264)
  • Przekonania dotyczące tego, za kogo się uważamy (265)
  • Przekonania dotyczące tego, jak powinniśmy się zachowywać (270)
  • Gdzie szukać ludzi, których interesuje prawda (271)
  • Szkolenia Landmark Education (271)
  • Medytacja transcendentalna (272)
  • Warsztaty Radykalnej Szczerości (272)
  • „Wspieranie wsparcia”, które już macie (272)

CAŁA PRAWDA NA KONIEC (273)

  • Gotowość (275)
  • Łaska (276)
  • Kłamstwa (283)
  • Tworzenie większych problemów dla zabawy (286)
  • Słowo końcowe (289)
  • Religia nadaremnizmu – jedyna nadzieja ludzkości! (300)
  • Dlaczego więc twierdzę, że nadaremnizm to nasza jedyna nadzieja? (304)
  • Utrata wiary we wszystko poza utratą wiary (309)
  • Sedno Radykalnej Szczerości (310)
  • Bawiliśmy się w to kiedyś, jako dzieci (313)
  • Podsumowanie (315)
  • Wizja nieba na ziemi (316)
  • Wspólnota (319)

PODZIĘKOWANIA (322)
O AUTORZE (323)

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Trudności z jedzeniem u dzieci i nastolatków

Książka Trudności z jedzeniem… to przewodnik po tym, jak sobie radzić, kiedy jedzenie stanowi źródło trosk:

  • „Moje dziecko je za mało”,
  • „Moje dziecko je za dużo”,
  • „Moje dziecko je jakoś dziwnie…”

Pokazuje też, czym tak naprawdę jest jedzenieto nie tylko dostarczanie mocy organizmowi, ale i wspaniałe (a czasem trudne) narzędzie do budowania więzi międzyludzkich.

Ta książka podpowie, jak warto uczyć dzieci relacji z jedzeniem. Wesprze was w sytuacji, kiedy stawiacie czoła neofobii żywieniowej oraz chorobom i zaburzeniom odżywiania, w tym anoreksji czy bulimii. Autorka wskazuje także, kiedy i do jakiego specjalisty udać się po poradę oraz pomoc.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Trudności z jedzeniem u dzieci i nastolatków

Książka Trudności z jedzeniem… to przewodnik po tym, jak sobie radzić, kiedy jedzenie stanowi źródło trosk:

  • „Moje dziecko je za mało”,
  • „Moje dziecko je za dużo”,
  • „Moje dziecko je jakoś dziwnie…”

Pokazuje też, czym tak naprawdę jest jedzenieto nie tylko dostarczanie mocy organizmowi, ale i wspaniałe (a czasem trudne) narzędzie do budowania więzi międzyludzkich.

Ta książka podpowie, jak warto uczyć dzieci relacji z jedzeniem. Wesprze was w sytuacji, kiedy stawiacie czoła neofobii żywieniowej oraz chorobom i zaburzeniom odżywiania, w tym anoreksji czy bulimii. Autorka wskazuje także, kiedy i do jakiego specjalisty udać się po poradę oraz pomoc.

Spis treści:

Wstęp (11)

1. Relacja z jedzeniem (15)

Dlaczego uczymy dzieci relacji z jedzeniem, a nie jedzenia (16)
Przykład płynie od dorosłych (20)
Jak wzmacniać kompetencje dziecka (26)
Jedzenie i ciało (29)
Jedzenie a nagrody i kary (35)

2. Znaczenie jedzenia w rozwoju dziecka (43)

Jedzenie i rozwój fizyczny (46)
Jedzenie jako złożony proces fizjologiczny (49)
• Rozwój oralno-motoryczny (50)
• Integracja sensoryczna (54)
• Sygnały głodu i sytości (58)
• Style karmienia (62)

Jedzenie i rozwój psychospołeczny (66)
• Bezpieczeństwo (66)
• Emocje (70)
• Więź (73)
• Autonomia i granice osobiste (75)
• Relacje międzyludzkie i przynależność kulturowa (78)
• Funkcje poznawcze (78)

3. Kiedy dziecko je za mało (81)

Czy dziecko faktycznie je za mało (83)
Dziecko je za mało, nie przybiera na wadze lub chudnie (90)

Choroby fizyczne (96)
• Anemia (97)
• Choroba refluksowa przełyku (98)
• Choroby jelit (99)
• Celiakia (100)
• Alergie pokarmowe (101)
• Choroby pasożytnicze (104)
• Choroby fizyczne i sitofobia (106)

Neuronietypowość (107)

Zaburzenia odżywiania (115)
• Zaburzenia odżywiania młodszych dzieci (115)
Sensoryczna awersja do pokarmu (116)
Anoreksja niemowlęca (118)
Pourazowe zaburzenia odżywiania (121)

Trudności relacyjne (124)
• Wybiórczość jedzeniowa (127)
Neofobia żywieniowa (128)
ARFID (134)
• Ograniczanie jedzenia i kontrolowanie ciała (141)

Okres nastoletni a zaburzenia odżywiania (141)
Anoreksja, czyli jadłowstręt psychiczny (145)
Alkoreksja (155)
Diabulimia (156)
Bigoreksja (158)
Ortoreksja (160)

4. Kiedy dziecko je za dużo (163)

Czy dziecko faktycznie je za dużo (166)
Dziecko je za dużo i przybiera na wadze (170)

Choroby fizyczne (176)
• Zaburzenia gospodarki węglowodanowej (insulinooporność, hipoglikemia, cukrzyca) (176)
• Choroby tarczycy (179)

Choroby genetyczne (181)
• Zespół Pradera–Williego (181)
• Zespół Alströma (182)

Neuronietypowość (184)
• ADHD (184)
• Spektrum autyzmu (185)

Zaburzenia odżywiania (187)
• Zaburzenia przejadania się (187)
• Zaburzenie z napadami objadania (191)
• Zespół jedzenia nocnego (195)
• Bulimia (196)

Nadwaga i otyłość (204)

5. Kiedy dziecko je… nietypowo (213)

Czy dziecko faktycznie je nietypowo (216)
• Konsekwencje nietypowego jedzenia (220)

Choroby Fizyczne (223)
• Rozszczep wargi i podniebienia (223)
• Wady wędzidełka (226)
• Wady zgryzu (227)
• Dysfagia – zaburzenia połykania (229)

Neuronietypowość (231)

Zaburzenia odżywiania (233)
• Chomikowanie jedzenia (233)
• Zespół przeżuwania (236)
• Łaknienie spaczone (pica) (239)
• Gromadzenie pokarmów (243)

6. Leczenie trudności z jedzeniem – rola rodzica i specjalistów (247)

Rola rodzica w procesie diagnozy i leczenia (249)
Ogólna ocena stanu zdrowia dziecka (252)
Proces diagnostyczny (258)
Leczenie specjalistyczne chorób fizycznych (259)
Leczenie specjalistyczne zaburzeń odżywiania (261)
Rodzaje terapii przy trudnościach z jedzeniem u dzieci i nastolatków (263)

• Terapia dietetyczna (263)
• Terapia psychodietetyczna (264)
• Pomoc psychologiczna i psychoterapia (265)
• Pomoc psychiatryczna (269)
• Poradnictwo laktacyjne (270)
• Terapia neurologopedyczna, terapia karmienia (271)
• Terapia integracji sensorycznej (272)

O czym warto pamiętać, wybierając specjalistę (273)

7. Zakończenie (275)

Podziękowania (277)

Lista polecanych książek (278)

Załączniki (280)

• Tabela głównych źródeł żywnościowych wybranych składników pokarmowych (280)
• Etapy rozwoju oralno-motorycznego i zalecane rodzaje posiłków (286)
• Przykłady zabaw wspierających rozwój oralno-motoryczny i system sensoryczny dziecka (288)
• Uśredniona wielkość jednej porcji poszczególnych grup produktów dla dzieci w różnym wieku (291)
• Siatki centylowe wskaźnika BMI (293)

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Trudności z jedzeniem u dzieci i nastolatków

Książka Trudności z jedzeniem… to przewodnik po tym, jak sobie radzić, kiedy jedzenie stanowi źródło trosk:

  • „Moje dziecko je za mało”,
  • „Moje dziecko je za dużo”,
  • „Moje dziecko je jakoś dziwnie…”

Pokazuje też, czym tak naprawdę jest jedzenieto nie tylko dostarczanie mocy organizmowi, ale i wspaniałe (a czasem trudne) narzędzie do budowania więzi międzyludzkich.

Ta książka podpowie, jak warto uczyć dzieci relacji z jedzeniem. Wesprze was w sytuacji, kiedy stawiacie czoła neofobii żywieniowej oraz chorobom i zaburzeniom odżywiania, w tym anoreksji czy bulimii. Autorka wskazuje także, kiedy i do jakiego specjalisty udać się po poradę oraz pomoc.

Spis treści

Spis treści:

Wstęp (11)

1. Relacja z jedzeniem (15)

Dlaczego uczymy dzieci relacji z jedzeniem, a nie jedzenia (16)
Przykład płynie od dorosłych (20)
Jak wzmacniać kompetencje dziecka (26)
Jedzenie i ciało (29)
Jedzenie a nagrody i kary (35)

2. Znaczenie jedzenia w rozwoju dziecka (43)

Jedzenie i rozwój fizyczny (46)
Jedzenie jako złożony proces fizjologiczny (49)
• Rozwój oralno-motoryczny (50)
• Integracja sensoryczna (54)
• Sygnały głodu i sytości (58)
• Style karmienia (62)

Jedzenie i rozwój psychospołeczny (66)
• Bezpieczeństwo (66)
• Emocje (70)
• Więź (73)
• Autonomia i granice osobiste (75)
• Relacje międzyludzkie i przynależność kulturowa (78)
• Funkcje poznawcze (78)

3. Kiedy dziecko je za mało (81)

Czy dziecko faktycznie je za mało (83)
Dziecko je za mało, nie przybiera na wadze lub chudnie (90)

Choroby fizyczne (96)
• Anemia (97)
• Choroba refluksowa przełyku (98)
• Choroby jelit (99)
• Celiakia (100)
• Alergie pokarmowe (101)
• Choroby pasożytnicze (104)
• Choroby fizyczne i sitofobia (106)

Neuronietypowość (107)

Zaburzenia odżywiania (115)
• Zaburzenia odżywiania młodszych dzieci (115)
Sensoryczna awersja do pokarmu (116)
Anoreksja niemowlęca (118)
Pourazowe zaburzenia odżywiania (121)

Trudności relacyjne (124)
• Wybiórczość jedzeniowa (127)
Neofobia żywieniowa (128)
ARFID (134)
• Ograniczanie jedzenia i kontrolowanie ciała (141)

Okres nastoletni a zaburzenia odżywiania (141)
Anoreksja, czyli jadłowstręt psychiczny (145)
Alkoreksja (155)
Diabulimia (156)
Bigoreksja (158)
Ortoreksja (160)

4. Kiedy dziecko je za dużo (163)

Czy dziecko faktycznie je za dużo (166)
Dziecko je za dużo i przybiera na wadze (170)

Choroby fizyczne (176)
• Zaburzenia gospodarki węglowodanowej (insulinooporność, hipoglikemia, cukrzyca) (176)
• Choroby tarczycy (179)

Choroby genetyczne (181)
• Zespół Pradera–Williego (181)
• Zespół Alströma (182)

Neuronietypowość (184)
• ADHD (184)
• Spektrum autyzmu (185)

Zaburzenia odżywiania (187)
• Zaburzenia przejadania się (187)
• Zaburzenie z napadami objadania (191)
• Zespół jedzenia nocnego (195)
• Bulimia (196)

Nadwaga i otyłość (204)

5. Kiedy dziecko je… nietypowo (213)

Czy dziecko faktycznie je nietypowo (216)
• Konsekwencje nietypowego jedzenia (220)

Choroby Fizyczne (223)
• Rozszczep wargi i podniebienia (223)
• Wady wędzidełka (226)
• Wady zgryzu (227)
• Dysfagia – zaburzenia połykania (229)

Neuronietypowość (231)

Zaburzenia odżywiania (233)
• Chomikowanie jedzenia (233)
• Zespół przeżuwania (236)
• Łaknienie spaczone (pica) (239)
• Gromadzenie pokarmów (243)

6. Leczenie trudności z jedzeniem – rola rodzica i specjalistów (247)

Rola rodzica w procesie diagnozy i leczenia (249)
Ogólna ocena stanu zdrowia dziecka (252)
Proces diagnostyczny (258)
Leczenie specjalistyczne chorób fizycznych (259)
Leczenie specjalistyczne zaburzeń odżywiania (261)
Rodzaje terapii przy trudnościach z jedzeniem u dzieci i nastolatków (263)

• Terapia dietetyczna (263)
• Terapia psychodietetyczna (264)
• Pomoc psychologiczna i psychoterapia (265)
• Pomoc psychiatryczna (269)
• Poradnictwo laktacyjne (270)
• Terapia neurologopedyczna, terapia karmienia (271)
• Terapia integracji sensorycznej (272)

O czym warto pamiętać, wybierając specjalistę (273)

7. Zakończenie (275)

Podziękowania (277)

Lista polecanych książek (278)

Załączniki (280)

• Tabela głównych źródeł żywnościowych wybranych składników pokarmowych (280)
• Etapy rozwoju oralno-motorycznego i zalecane rodzaje posiłków (286)
• Przykłady zabaw wspierających rozwój oralno-motoryczny i system sensoryczny dziecka (288)
• Uśredniona wielkość jednej porcji poszczególnych grup produktów dla dzieci w różnym wieku (291)
• Siatki centylowe wskaźnika BMI (293)

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Konflikty w rodzinie - audiobook

Konflikty w rodzinie

To zbiór praktycznych narzędzi do rozwiązywania sporów, efektywnej komunikacji w rodzinie, związku czy szkole.

Dzieci kłócące się o zabawkę, rodzice kłócący się o dzieci, nieporozumienia z sąsiadem, babcią, szefem. Konflikty stanowią nieodłączną część naszego rodzinnego życia! Próby ich wyeliminowania to utopia, szkoda na to czasu. Zamiast unikać konfliktów lub w nich tkwić, wraz z dziećmi nauczmy się je rozwiązywać.

Autorka z humorem pokazuje, jak:

  • zauważyć konflikt jeszcze przed wejściem w niego,
  • towarzyszyć dziecku, partnerowi, drugiemu człowiekowi w sytuacji konfliktowej,
  • zarządzać dynamiką konfliktu,
  • rozdzielać zwaśnione strony,
  • budować szacunek do drugiej strony konfliktu.

Książkę wypełniają dialogi brzmiące niczym wyjęte z naszych codziennych rozmów z dziećmi. Na ich bazie autorka pokazuje swoją metodę, która zmienia dotychczasowe spojrzenie na konflikt. Energię, którą przeznaczamy na szukanie winnych, lepiej bowiem wykorzystać do sprawczego szukania rozwiązań. I to jest początek zmiany społecznej.

Kim jest autorka?

Katarzyna Dworaczyk – mediatorka, trenerka komunikacji, autorka. Prowadzi też sesje indywidualne metodą Systemu Wewnętrznej Rodziny (IFS). Szkoli, wykłada w instytucjach, przedszkolach, szkołach i dla biznesu. Stworzyła własny model towarzyszenia w sytuacjach konfliktowych SNO. Fascynuje się złością, traumą, traumą międzypokoleniową, przekonaniami oraz ideami Porozumienia bez Przemocy (NVC) i Systemu Wewnętrznej Rodziny.

Czym jest Seria Rodzicielska?

To seria książek wydanych przez NATULI – dzieci są ważne przeznaczonych dla rodziców i poświęconych konkretnym zagadnieniom rodzicielskim tj. poród, karmienie piersią, seksualność dzieci, komunikacja w rodzinie, rozwój, edukacja i wiele innych. Seria rodzicielska to projekt, który łączy najlepszych w Polsce ekspertów i autorów zajmujących się danym aspektem rodzicielstwa. Misją projektu jest stworzenie książek, którym rodzice mogą zaufać. Książek, które stanowią gwarancję, że przekazywana w nich wiedza jest aktualna, racjonalna i służy dobru dziecka.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Uwaga! Złość / Tyralik-Kulpa Ewa. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2020.
Forma i typ

Uwaga! Złość - ebook

Uwaga! Złość


Lektura obowiązkowa, błyskotliwie merytoryczna i niezwykle wyzwalająca. Pokazuje, że nie da się żyć bez złości, a nawet nie warto do tego dążyć. Można ją natomiast zrozumieć.

Złość – wybucha jak wulkan. Jej rezultaty mogą być bolesne, stanowić źródło wstydu i poczucia winy. Jednak strategie unikania i zaprzeczania jej szybko okazują się nieskuteczne, a nawet niszczące.

Ta książka jest dla ciebie, jeśli:

  • znowu nakrzyczałaś/eś na dziecko lub partnera,
  • nie radzisz sobie z trudnymi emocjami dziecka,
  • masz wyrzuty sumienia z powodu swoich gwałtownych zachowań,
  • chcesz wiedzieć, jak radzić sobie ze złością w rodzinie.

Autorka:
Ewa Tyralik-Kulpa – trenerka umiejętności psychospołecznych rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne. Prowadzi warsztaty z empatycznej komunikacji w Szkole Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii, na Wydziale Pedagogiki UW i studiach podyplomowych SWPS, a także dla innych organizacji, firm i osób prywatnych. Ukończyła Program Pomocy Psychologicznej w nurcie Gestalt.

Spis treści

Spis treści:
Zamiast wstępu (4)
1. O co chodzi z tą złością (9)

Wszyscy mamy te same poniedziałki (9)

Dlaczego w ogóle się złościmy (12)

Jak działa złość (14)

Instrukcja – jak działa „bomba złości” (15)

Jak reagujemy najczęściej na pojawiającą się złość (16)

Złość to nie tylko złoszczenie się (17)

Stopniowanie złości (23)

Stare wzorce złości (25)

Zdrowe wyrażanie złości (27)

Kodeks złości (28)

2. Złość, mózg i ciało (28)

Mechanizm złoszczenia się (30) Historia rozwoju mózgu i nasza aktualna złość (34)

Stres i rola rodzica (42)

Codzienna praktyka „samodbania” (43)

Codziennik złości (44)

Aktywowanie kory przedczołowej zamiast drażnienia ciała migdałowatego(46)

Gimnastyka płatów czołowych u dziecka (1) (47)

Gimnastyka płatów czołowych u dziecka (2) (47)

Na lewo mózg, na prawo mózg – czyli modalność lewo- i prawopółkulowa (47)

Ćwiczenie – magiczna różdżka złości, czyli stroimy prawą półkulę (51)

Złość „z piwnicy” i złość „z piętra” (51)

Złość jako emocja cielesna (52)

3. Złość w komunikacji (58)

Komunikowanie złości (60)

Złość bez wrzasku i krzyku (64)

Praktyka: minimediacje (66)

Blokady komunikacyjne albo „killery empatii” (68)

„Brudna dwunastka” (72)

Jak unikać komunikacji, nie unikając komunikacji (74)

Język obserwacji a język ocen (76)

Proszenie zamiast żądania (78)

Jak prosić. Model komunikatu w duchu Porozumienia bez Przemocy (80)

Empatia dla siebie (82)

Osoby wysoko wrażliwe (85)

Jak różnie możemy odbierać komunikację (87)

4. Granice a złość (88)

Czym są granice i dlaczego są ważne (89)

Jak mówić, że coś nam nie pasuje. Odmawianie (94)

Jak mówić, że coś nam nie pasuje. Informacja zwrotna (99)

Granice jako sposób na ataki złości (101) Przekonania (103)

Złość „z piętra” a rola granic (106)

5. Złość a rozwój dziecka (110)

Biologia złości (111)

Uczenie się jest ważne – również uczenie się złości (112)

Złość na poszczególnych etapach rozwojowych (114)

Noworodek (114)

Po 3. miesiącu życia (116)

Między 6. a 12. miesiącem życia (118)

Około 1. roku życia (120)

2. rok życia (121)

4. rok życia (126)

Między 5. a 6. rokiem życia (130)

Starsze kilkulatki – wiek wczesnoszkolny (134)

Rywalizacja i złość z przegranej (137)

Złość wieku dorastania (138)

6. Złość: praktyka. Dodatek nieobowiązkowy (142)

Analiza transakcyjna jako narzędzie pracy ze złością (142)

Do czego przydaje się w rodzicielstwie świadomość, że mamy różne stany „ja” (146)

Ciało i emocje (149)

Ciało w ujęciu Alexandra Lowena a praktyka rodzicielska (153)

Focusing (154)

Psychoterapia (155)

Jak wybrać psychoterapię i psychoterapeutę (155)

Popularne nurty psychoterapeutyczne (157)

7. Zakończenie (159)

Bibliografia (165)

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści
Zamiast wstępu
1. O co chodzi z tą złością
Wszyscy mamy te same poniedziałki
Dlaczego w ogóle się złościmy
- Jak działa złość
- Jak reagujemy najczęściej na pojawiającą się złość
Złość to nie tylko złoszczenie się
Stopniowanie złości
- Stare wzorce złości
Zdrowe wyrażanie złości
- Kodeks złości
2. Złość, mózg i ciało
Mechanizm złoszczenia się
Historia rozwoju mózgu i nasza aktualna złość
Stres i rola rodzica
- Codzienna praktyka „samodbania”
- Codziennik złości
- Aktywowanie kory przedczołowej zamiast drażnienia ciała migdałowatego
- Gimnastyka płatów czołowych u dziecka (1)
- Gimnastyka płatów czołowych u dziecka (2)
Na lewo mózg, na prawo mózg – czyli modalność lewo- i prawopółkulowa
Złość „z piwnicy” i złość „z piętra”
- Magiczna różdżka złości, czyli stroimy prawą półkulę
Złość jako emocja cielesna
3. Złość w komunikacji
Komunikowanie złości
Złość bez wrzasku i krzyku
- Praktyka – minimediacje
Blokady komunikacyjne albo „killery empatii”
- To robi różnicę
- Kiedy słuchasz, słuchaj
- Magia słuchania
- „Brudna dwunastka”
- Jak unikać blokad w komunikacji, nie unikając komunikacji
Język obserwacji a język ocen
Proszenie zamiast żądania
- Jak prosić – model komunikatu w duchu Porozumienia bez Przemocy
Empatia dla siebie
Osoby wysoko wrażliwe
- Jak różnie możemy odbierać komunikację
4. Granice a złość
Czym są granice i dlaczego są ważne
Jak mówić, że coś nam nie pasuje. Odmawianie
- Jak rozgonić chmurę myśli zapalników
Jak mówić, że coś nam nie pasuje. Informacja zwrotna
Granice jako sposób na ataki złości
- Przekonania
- Złość „z piętra” a rola granic
5. Złość a rozwój dziecka
Biologia złości
Uczenie się jest ważne – również uczenie się złości
Złość na poszczególnych etapach rozwojowych
- Noworodek
- Po 3. miesiącu życia
- Między 6. a 12. miesiącem życia
- Około 1. roku życia
- 2. rok życia
- 4. rok życia
- Między 5. a 6. rokiem życia
- Starsze kilkulatki – wiek wczesnoszkolny
- Rywalizacja i złość z przegranej
- Złość wieku dorastania
6. Złość – praktyka. Dodatek nieobowiązkowy
Analiza transakcyjna jako narzędzie pracy ze złością
- Do czego przydaje się w rodzicielstwie świadomość, że mamy różne stany „ja”
- Ciało i emocje
Metoda Alexandra Lowena
- Krzyczenie „NIE!”
- „Złaź!”
- Uziemienie
- Ciało w ujęciu Alexandra Lowena a praktyka rodzicielska
- Kopanie w materac
- Granice
Focusing
Psychoterapia
- Jak wybrać psychoterapię i psychoterapeutę
- Popularne nurty psychoterapeutyczne
7. Zakończenie
BibliografiaZamiast wstępu
„Potrząsnęłam nim… Wtedy mąż wziął go ode mnie i powiedział, że chyba oszalałam. A ja już naprawdę nie mogłam, mały darł się od dwóch godzin”.
„Szarpałam nim. Chciałam, żeby przestał bić siostrę”.
„Wrzeszczałam głośniej niż oni, żeby w końcu wynieśli się i dali mi popracować”.
„Powiedziałam jej, że przez ciągłe nocne pobudki, pobudki z jej przyczyny, wyląduję w końcu w szpitalu”.
„Krzyknęłam, że jeśli jeszcze raz zrzuci tę miskę, to będzie zlizywać jedzenie z podłogi”.
„Wyrwałam jej z ręki zabawkę i kazałam natychmiast iść spać”.
„Kłóciliśmy się przy niej tak bardzo, aż zapytała, czy się rozwiedziemy”.
„Uderzyłem go”.
Takich historii słyszałam wiele. A ich autorzy to nie jedyni rodzice, którym zdarzyło się przesadzić, a potem męczyć z powodu koszmarnych wyrzutów sumienia. Zaryzykuję stwierdzenie, że każdy z nas ma na sumieniu jakąś sytuację związaną ze złością, którą wolałby wymazać z rodzinnej historii. Zazwyczaj wspomnieniom tym towarzyszy lęk, że przez nasze nieopanowanie skrzywdziliśmy dziecko, i wstyd – że okazaliśmy się gorszymi rodzicami, niż myśleliśmy.
Kiedy nasze dzieci przychodzą na świat, jedną z rzeczy, które uświadamiamy sobie bardzo szybko, jest nabyta nagle odpowiedzialność za drugiego, zależnego od nas małego człowieka. To pierwsza, zasadnicza zmiana związana z transformacją w rodzica. Już nie odpowiadamy tylko za siebie, swoje zabawki i swoją piaskownicę, ale uzmysławiamy sobie, że od tego, co robimy i mówimy, całkowicie zależy ktoś inny – nasze dziecko. Sama świadomość tego może okazać się wystarczającym powodem frustracji. Chociaż pragniemy narodzin dziecka jak niczego innego na świecie, wiedząc jednocześnie, że zmieni to w naszym życiu dosłownie wszystko, skala tej zmiany większość z nas naprawdę zaskakuje. I mimo że dzięki potomstwu zyskujemy tak wiele, ta metamorfoza nierozerwalnie wiąże się z jakimś rodzajem straty (np. snu, spokoju, wygody, wolności, autonomii, poczucia bezpieczeństwa), przez co musimy się z życiem ułożyć na nowo.
Strata jest definitywnym końcem pewnego etapu. Kiedy mierzymy się z czymś tak nieodwołalnym, początkowo nasze ego próbuje nas ratować, podpowiadając, że „przecież nic się nie zmieniło”. Życie jednak szybko uświadamia nam, że nie do końca tak jest, i łatwo wówczas o gniew. Potrzebujemy czasu. Potrzebujemy również (nieraz przy wsparciu innych osób) uporządkowania rodzących się w nas trudnych emocji, żeby w nowej rzeczywistości poczuć się w końcu na właściwym miejscu. Gdy doświadczamy rewolucyjnej zmiany świata wewnętrznego i zewnętrznego, dowiadujemy się o sobie zupełnie nowych rzeczy. Poznajemy samych siebie od początku. Jednym z nowych, frapujących zagadnień jest odkrycie, że istnieje w nas złość. I to wcale niemało złości!
Szykując się do roli rodziców, z pozoru uświadamiamy sobie, że wszystko się diametralnie zmieni; że jakiś etap – przynajmniej częściowo albo na jakiś czas – dobiegnie końca, a w naszym życiu pojawi się ktoś całkowicie od nas uzależniony, kto będzie potrzebował czasu, miłości, cierpliwości, opieki i pieniędzy. Jednocześnie fantazje związane z rodzicielstwem podsuwają nam sielankowe obrazy rodem z reklam oraz seriali. Słodkie niemowlęta gruchają do nas z uśmiechem, przedszkolaki samodzielnie i pomysłowo bawią się w ogródku albo gustownie urządzonym pokoju (i chcą od nas tylko czekolady lub serka), przewijanie jest okazją do frajdy, a na gorączkę wystarczy podać odpowiedni lek, a wszystkie kłopoty znikną. Na Instagramie albo Facebooku dzieci naszych znajomych są grzeczne i radosne, żadna pyzata buzia nie krzywi się od płaczu, nie słychać świdrującego krzyku. A sami znajomi – świeżo upieczeni rodzice – wyglądają na zrelaksowanych oraz śledzących trendy mody i nurty nowoczesnej pedagogiki. Z taką lekkością łączą życie rodzinne z zawodowym! Wnętrza ich domów są czyste i schludne, samochody błyszczą na zewnątrz, a przyjemnie pachną w środku. Zdarza się też, że ktoś – zwykle są to nasi rodzice, ciocie, osoby ze starszego pokolenia – zaserwuje nam zdanie w stylu: „Biedaku, twoje życie się skończy, żegnaj, imprezo, witaj w świecie dorosłych!”. Ale, ale! Przecież oni nie mają racji! Owszem, bywa, że zobaczymy na spacerze skrzywioną nad wózkiem, wycieńczoną matkę niemowlaka albo ojca wrzeszczącego na kilkuletniego brzdąca w kolejce po lody. Tak, „tamci” rodzice są może źli bądź umęczeni, ale szybko sobie przecież wytłumaczymy, że to oni sobie nie radzą, że powinni się jakoś ogarnąć! U nas na pewno będzie inaczej. Mamy większą wiedzę i niemal nieograniczony dostęp do eksperckich porad na temat każdego stylu rodzicielstwa. Do tej pory radziliśmy sobie zresztą ze wszystkim koncertowo: w pracy, w zdobywaniu górskich szczytów na wakacjach, w prowadzeniu auta oraz zajmowaniu się psem. Poza tym na dziecko czeka już świetnie wyposażona, najwyższej jakości wyprawka. Nam się złość, bezradność i umęczenie zwyczajnie nie przytrafią.
Pokłady złości, które ujawniają się wraz z postępowaniem naszego rodzicielstwa, naprawdę potrafią zaskoczyć i wpędzić w poczucie winy. W dotychczasowym życiu większość spraw udawało nam się załatwiać z twarzą. Przecież nie krzyczy się na współpracowników ani tym bardziej na szefa! We dwoje też jakoś w końcu się dogadywaliśmy, skoro dotrwaliśmy do tego momentu. A panowanie nad emocjami jest oznaką profesjonalizmu i dojrzałości, prawda? Zwłaszcza gdy jesteśmy kobietami. Tak, bo to my, kobiety, byłyśmy i jesteśmy umiejętnie ćwiczone w ukrywaniu niezadowolenia. Niezadowolona, zirytowana, a także rozzłoszczona kobieta to jędza, hetera, udręka, niezrównoważona baba, wariatka… A my przecież nie jesteśmy wariatkami. Ależ skąd.
Następstwem wieloletniego tłumienia własnego kobiecego sprzeciwu jest umiejętność przewidywania i porządkowania wszystkich szczegółów rzeczywistości na takim poziomie, żeby powodów do złości po prostu nie było. I do czasu rodzicielstwa całkiem dobrze nam to szło. Perfekcjonizm dawał nam poczucie kontroli i spokoju – miał on wprawdzie swoją cenę, ale odcięte od emocji nie do końca ją zauważałyśmy.
Gdy zostajemy rodzicami, zaskakuje nas fakt, że wraz z rodzicielstwem nagle wkroczyła do naszych domów złość. Że czasem już w trakcie ciąży nie starcza nam ani sił, ani cierpliwości. Że mamy po kokardę, że częściej się kłócimy. Że aż tak się różnimy w swoich wizjach. Że wrzeszczymy na dzieci i warczymy na siebie. Że ta seksowna dziewczyna zamieniła się w wiecznie niezadowoloną męczennicę. Że na niego w ogóle nie można liczyć, że niczego nie rozumie. Że dzieci wchodzą nam na głowę i jesteśmy wobec tego bezradni, bo przecież każdą reakcją można im „spaczyć psychikę”. Że nie mamy najmniejszej ochoty nawet na odrobinę szaleństwa, które „przed dziećmi” było na porządku dziennym. Że maluchy tak potrafią wrzeszczeć. Że wszędzie panuje nieustanny bałagan. Że od dwóch lat nie przespaliśmy ani jednej nocy. Że nie możemy nigdzie wyjechać we dwoje. Że w pracy też się zmieniło, bo nie jesteśmy w stanie przesiadywać w biurze tak jak kiedyś. Że dzieci bardzo nam przeszkadzają, gdy chcemy popracować. Że marudzą. Że tak często chorują. Że nas testują. Że wszyscy nam mówią, co musimy albo powinniśmy jako rodzice. Że nie ma seksu albo jest taki na szybko. Że dzieci się złoszczą…
Złość jest elementem rodzicielstwa, z którym przychodzi nam się mierzyć niemal od początku. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, bo wszyscy się złościmy i złościć będziemy. Chcemy jak najlepiej, więc jest nam trudno, kiedy to nie wychodzi. W rezultacie zdarza się nam – mówiąc kolokwialnie – dowalać sobie, obwiniać samych siebie, a czasem zaprzeczać, że w ogóle jest jakiś problem. Rodzicielska złość to temat tabu, zły wilk, którego sami boimy się chyba bardziej niż nasze dzieci.
Marzy mi się, żeby złość stała się normalnym tematem, o którym możemy rozmawiać i którym po ludzku możemy się zająć. Po ludzku, czyli z wykorzystaniem pełnego potencjału wyższych warstw kory nowej mózgu. Oraz po ludzku, czyli z daniem sobie prawa do bycia tylko człowiekiem i popełniania ludzkich błędów, a także naprawiania ich.
Chciałabym, żeby każdy z nas odszukał na kartach tej książki zrozumienie dla swojej rodzicielskiej złości i dał sobie na nią wewnętrzną zgodę. Jednocześnie chcę przekonać czytelników, że da się nauczyć oddzielania złości od zachowań, które są jej efektem. To właśnie te zachowania, nie sama złość, prowadzą do wytężonej pracy nad sobą, aby nie krzywdzić dzieci i samych siebie.
Jestem pewna, że kiedy pojawia się złość, powinniśmy ją uznać – zalegalizować, przyjąć i dać sobie do niej prawo. My, rodzice, nie mamy lekko, a złość jest nam w tym wszystkim bardzo potrzebna. Jest posłańcem jakiejś ważnej dla nas wartości, za którą tęsknimy i która wydaje się w danym momencie tak bardzo niedostępna, że aby w ogóle móc zwrócić się w jej stronę, zachowujemy się inaczej, niżbyśmy chcieli, zapominając o innych ważnych dla nas wartościach, takich jak cierpliwość, wsparcie czy szacunek.
Jeżeli krzyczymy, grozimy, ośmieszamy, szarpiemy i bijemy, to wartość, dla której zdarza się nam to robić, z pewnością jest dla nas bardzo istotna. Skoro pojawia się tak ogromna frustracja, że aż musimy potrząsnąć kimś innym (w tym przypadku naszym dzieckiem), i przez moment nie ma dla nas znaczenia, że wyrządzamy mu krzywdę, pod spodem musi się kryć COŚ WAŻNEGO…
Z setek przeprowadzonych rozmów nauczyłam się jednego: w większości przypadków chodzi o to, że jako rodzice (a szerzej mówiąc: jako ludzie w ogóle) desperacko chcemy być zobaczeni, usłyszani, zrozumiani, wzięci pod uwagę. Potrzebujemy też bycia skutecznymi – sprawdzenia się, zdania rodzicielskiego egzaminu, czyli wychowania człowieka zdrowego, sprawnego, radzącego sobie z wyzwaniami tego świata. I jeszcze przy tym wszystkim dobrze by było utrzymać dom oraz ważne dla nas relacje.
Tutaj pojawia się pytanie: czy akceptacja i „zagospodarowanie” własnej złości to coś prostszego niż walka z dzieckiem? Ta książka pokaże czytelnikowi, że tak się da. Że da się żyć ze złością.1
O co chodzi z tą złością
Złość budzi nie najlepsze skojarzenia, zwłaszcza kiedy przypomnimy sobie nasz ostatni rodzicielski wybuch. Z pewnością wolimy o nim nie myśleć. Jak to się dzieje, że potrafimy tak gwałtownie wybuchnąć, a potem równie mocno odczuwać wyrzuty sumienia? Jeśli nie przyjrzymy się uważnie dzikiemu zwierzęciu wewnątrz nas, nie będziemy w stanie go oswoić, zrozumieć oraz… docenić.
Wszyscy mamy te same poniedziałki
To był poniedziałek rano. Sam ten fakt nie nastrajał mnie do świata zbyt przyjaźnie już na samym początku dnia. Wstałam o 6.30, żeby ogarnąć się i przygotować śniadanie, zanim ruszę do pokoju córki, by obudzić ją do przedszkola. O 7.00 zadzwonił budzik przy jej łóżku. Stojąc w drzwiach, obserwowałam, jak córka mruczy coś przez sen i przykrywa głowę kołdrą. Gdyby to był weekend, kilka minut przed 7.00 stałaby już z maskotką w ręku przy naszym łóżku. Gdyby to był weekend, nie potrzebowałaby budzika, aby wyskoczyć z pościeli niczym sprężynka i oświadczyć dobitnie: „Nie będę już spać!”. Niestety, poniedziałek rządzi się innymi prawami.
Pstryknięciem włącznika rozjaśniłam jesienny półmrok pokoju.
– Czas wstawać, kochanie!
– Nie.
– Jest siódma. Czas wstawać! – powiedziałam stanowczo, ale czule. – Jeśli teraz nie wstaniesz, spóźnimy się do przedszkola.
Niezadowolone mamrotanie spod kołdry, wreszcie urażony pisk:
– PRZYTULASKA!
– No dobra. – Przysiadłam na jej łóżeczku. – Chwilkę się poprzytulamy, ale za pięć minut…
– No DOOBRA… – fuknęła córka. Deklarację potraktowałam poważnie i machinalnie ustawiłam budzikową drzemkę. Pięć minut, tylko pięć minut… Sama nie bez przyjemności wtuliłam się w zaspane ciałko.
Nietrudno się domyślić, że dzwonienie zabrzmiało ze zdwojoną siłą o 7.05.
– Wstajemy!
Cisza, wreszcie głośne:
– NIE!!!
– Ale przecież nie tak byłyśmy umówione… – zaprotestowałam słabo. Poderwałam się z dziecięcych objęć i energicznie odsunęłam kołdrę chroniącą nasz ciepły, senny kokon. W oczach córki zalśniły łzy.
– Nie chcę iść do przedszkola!
Rączki zacisnęły się w piąstki. Łzy. Morze łez.
– Nie pójdę do przedszkola! – Szlochający mały człowiek, odwrócił się do mnie plecami. – Nigdy!
Poczułam, jak ogarnia mnie fala gorąca. Jak będzie dzisiaj?
Przyznam się od razu, że czasem nie wytrzymuję. W głowie pojawia się gonitwa myśli, a moja uwaga galopuje za nią: „Jeszcze zobaczymy, czy nie pójdziesz! Moja mama miała rację, rozpuściłam cię jak dziadowski bicz! Mój mąż też mógłby się ogarnąć i chociaż trochę w to włączyć. Zawsze wszystko na mojej głowie! Dzisiaj na pewno nie mogę się spóźnić, bo mamy spotkanie z klientem!”.
Tym razem moje myśli osiągnęły obroty rasowego silnika rajdowego i po krótkiej chwili usłyszałam swój własny krzyk:
– WSTAWAJ NATYCHMIAST!!! JEŚLI NIE BĘDZIESZ GOTOWA ZA PIĘTNAŚCIE MINUT, POJEDZIESZ W PIŻAMIE!
Co dalej? Przestraszona córka skuliła się w sobie, wstała i posłusznie poszła w stronę łazienki. A ja momentalnie utknęłam po uszy w poczuciu winy. Mogło być gorzej – młoda mogła nie poddać się tak łatwo i rozszlochać jeszcze gwałtowniej, całą sobą. Mogła wyrwać mi kołdrę oraz schować się pod nią. A ja w reakcji na tomogłam dalej wrzeszczeć i wrzeszczeć, jeszcze głośniej, jeszcze groźniej…
Zdarza się też jednak tak, że słyszę jej pierwsze słowa i rejestruję moment, w którym robi mi się gorąco. Zamiast rozgrzewać na nowo silnik własnej złości, wbrew wszystkiemu skupiam się na ciele. Na sobie. Co się dzieje?
Zaciskam zęby. Oddech mi przyspiesza. Świadomie zaczynam oddychać wolniej. Widzę bezradną dziewczynkę, która zacisnęła piąstki i płacze. Naprawdę słyszę teraz, jak mówi, że nie chce iść do przedszkola. Biorę kolejny oddech. W sumie to nawet ją rozumiem. Sama też bym wolała nie spieszyć się dzisiaj na spotkanie z klientem. I wcale nie chce mi się iść do tej pracy…
– Widzę, że chyba jesteś bardzo, ale to bardzo zła. Naprawdę. Widzę i słyszę.
– Nie chcę iść do przedszkola!!!
– No nie chcesz. Niefajnie wychodzić teraz z ciepłego łóżka, co? To naprawdę może człowieka rozzłościć.
Cisza.
– Wiesz, rozumiem cię. Bardzo nie lubię poniedziałków. Tyle lat chodzę co rano do pracy, a w poniedziałki wciąż mi trudno. Boję się, nie mam ochoty. I przez to też jestem trochę zła.
Cisza. Prawe oko łypie nieśmiało w moim kierunku. Ciałko jakby odrobinę się rozluźnia.
– Wziąć cię na ręce i zanieść do łazienki, jak wtedy, kiedy byłaś bardzo malutka?
Kiwnięcie głową, zaspana buzia ląduje na moim ramieniu. Oddycham głębiej. I jeszcze raz. I jeszcze.
Moja córka jest już w przedszkolu, a jej twarz definitywnie rozchmurza się w szatni na widok ukochanej koleżanki. Jadę na spotkanie, na które chyba jednak zdążę. Za kierownicą rozmyślam: „Bycie mamą jest czasem strasznie wyczerpujące. Zabiera masę energii. Trzeba mieć jednocześnie wrażliwość motyla i skórę słonia. Tak trudno znaleźć równowagę między rozpuszczaniem a wychowaniem. Ta cała złość to bardzo, bardzo skomplikowany temat – nawet dla kogoś dorosłego, tak jak ja”.
Jeśli w mojej historii znaleźliście coś, co pasuje i do waszej – dzielimy ten sam los. Jesteśmy rodzicami i temat dziecięcej, a także naszej, dorosłej złości prędzej czy później nas dopadnie.
Jestem rodzicem, tak jak wy. Od wielu lat zajmuję się także zawodowo komunikacją. Specjalizuję się w podejściu, które nazywa się Porozumieniem bez Przemocy, uczę się psychoterapii Gestalt. Pomagam ludziom dogadać się ze sobą, zwłaszcza wtedy, kiedy jest bardzo, ale to bardzo trudno. Każdego dnia – czy w mojej pracy, czy w życiu rodzinnym – widzę, jak ogromną rolę w komunikacji odgrywają emocje. Wiem też, że chociaż marzymy, by się nie złościć, raczej nam to nie wychodzi.
Dlaczego w ogóle się złościmy
Złość to emocja, która budzi masę negatywnych skojarzeń i bardzo nie chcemy jej przeżywać, choć nie da się bez niej żyć. Miesza nam się czasem z furią, wściekłością, lękiem, bezradnością, agresją. Oceniamy ją jako szkodliwą, zagrażającą, psującą krew i relacje. Często wkładamy sporo energii w to, aby stłumić ją u siebie oraz u naszych dzieci. Czy słusznie? Chociaż rozumiem, dlaczego tak robimy, to jestem absolutnie przekonana, że nie warto tłumić złości.
Czym w ogóle jest złość? Po co nam ona? Lubię definicję nazywającą ją emocją alarmową, czyli taką, która mówi nam o czymś ważnym i mobilizuje do działania. Złość daje znać, że nasz wewnętrzny świat jest w niebezpieczeństwie. Pojawia się również wtedy, gdy mamy poczucie, że ktoś lub coś narusza nasze granice (psychologiczne lub fizyczne), a także gdy uważamy, że ktoś powinien spełnić jakieś nasze potrzeby. I w tym kontekście jesteśmy po prostu na nią skazani – nie mamy bowiem możliwości sprawowania takiej kontroli nad światem zewnętrznym, aby inni robili zawsze to, na czym nam zależy, w taki sposób, w jaki chcemy, a nasze wartości i przyzwyczajenia były zawsze respektowane. W dużym uproszczeniu możemy więc spojrzeć na złość jako na wewnętrzną energię, którą czujemy w ciele, która ma pomóc w uniknięciu lub zatrzymaniu sytuacji niesłużącej nam lub zadającej rany.
Złość jest emocją alarmową, która daje nam znać, że nasz dobrostan jest zagrożony.
Kiedy podczas warsztatów rozmawiam z rodzicami o złości, okazuje się, że tym, czego nie akceptują, są zachowania będące efektem pojawiającej się złości – zachowania dzieci lub ich własne. Jak ja to dobrze rozumiem! Sama nie lubię krzyków ani fochów. Nie lubię, kiedy moje dzieci są naburmuszone, kiedy mówią, że ich nie kocham albo że to one nie kochają mnie. Trudno mi się pogodzić z tym, że mogą kogoś uderzyć albo obrazić słowem. Nie lubię także swojego własnego krytykanctwa, potoku wyrzutów i wrzasku, które w złości wciąż jeszcze potrafię zaserwować otoczeniu. Ale czy to znaczy, że nie lubię złości?
To nie jest takie proste. Moja droga do polubienia się ze złością była dość długa i trudna. Wiem jednak na pewno, że warto ją pokonać. Dobrze pamiętam, ile energii i zdrowia kosztował mnie dawny nawyk – tłumienie złości. Okazywało się ono przede wszystkim nieskuteczne, ponieważ kiedy w końcu wybuchałam, mój atak miał siłę rażenia bomby atomowej (tak naprawdę był już wtedy nie złością, a furią) i zostawiał po sobie zgliszcza.
Jak działa złość
Warto zwrócić uwagę na to, że między złością jako taką a złoszczeniem się (czyli zachowaniami i działaniami podejmowanymi w wyniku złości) jest pewna przestrzeń, która dla mnie okazała się niezastąpionym kluczem do złamania kodu destrukcyjnych, niepożądanych zachowań.
Wróćmy jednak do początku, czyli do sytuacji, kiedy nasze dziecko nie chce iść do przedszkola. Co takiego się wtedy dzieje? Co dzieje się w nas, gdy jeszcze nie wrzeszczymy? Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że coś nadchodzi, prawda?
W przypadku złości ciało i psychika idą ze sobą ramię w ramię. Ciało aktywuje fizjologiczny mechanizm stresu. Podnosi się poziom hormonów: adrenaliny, noradrenaliny, kortyzolu, aktywują się różne układy i organy naszego ciała, aby popchnąć nas do aktywności skierowanej na zewnątrz. Złość odczuwamy w ciele: mamy pobudzone mięśnie, więcej krwi napływa nam do twarzy i rąk, często napinamy właśnie te okolice (być może nie jest wam obce poczucie zaciśniętych szczęk i pięści).
Do tego momentu większość z nas ma podobnie. Sądzę, że trudno się na tę rosnącą złość gniewać. Ona po prostu pojawia się i będzie się pojawiać. Chyba nikt z nas nie wmawia sobie, że może tak do końca sterować własną fizjologią.
Równocześnie kiedy kontrolę nad nami przejmuje fizjologia, jest też z nami nasza psychika – w głowie pojawiają się myśli. Często to myśli, które możemy porównać do zapalników, precyzyjnie zaprogramowanych elementów aplikacji. Mogą one zacząć zbroić bombę i spowodować wybuch. Takim zapalnikiem jest np. myśl, że dziecko robi nam na złość albo że jesteśmy do kitu jako rodzice. Ponieważ znajdujemy się w stanie pobudzenia fizjologicznego, tracimy do tych myśli dystans i łatwo się one nakręcają. To taki moment, kiedy nie bardzo potrafimy – ani my, ani dziecko – myśleć logicznie, obiektywnie oraz spokojnie się wyrażać. Niełatwo nam o łagodność, zrozumienie czy życzliwość. Naprawdę trudno tego wtedy od siebie wymagać. Warto też wiedzieć, że ten stan pobudzenia ma swoją mierzalną naukowo granicę czasową – może trwać od 7 do 20 minut.
Życiowe kłopoty pojawiają się zazwyczaj, kiedy to, co zadziało się na poziomie fizjologii, wyrzuciliśmy na zewnątrz i zrobiliśmy coś nie do końca tak, jak zrobilibyśmy, będąc „najlepszą wersją siebie”. Przykładowo nawrzeszczeliśmy na kogoś. Wyrzuciliśmy czyjeś rzeczy. Uderzyliśmy kogoś. Albo działając nieco delikatniej: powiedzieliśmy coś, co inną osobę zabolało czy naruszyło jej godność. I poczuliśmy przy tym wyrzuty sumienia, a czasem też bezradność, bo nie mamy pomysłu, jak moglibyśmy zachować się inaczej. Nie wiemy, co ze swoją złością zrobić. Nie uczymy się tego ani w szkole, ani w domu. Postawy, z którymi się stykamy, bywają skrajne: jest to albo agresja, albo niezłoszczenie się, czyli odcięcie od szansy wyrażenia złości. Czasem przeczuwamy, że mogłoby to wyglądać inaczej, ale naprawdę trudno jest nam określić jak.
Instrukcja – jak działa „bomba złości”:
- Zmiany na poziomie fizjologii – hormonalne i w ciele.
- Zmianom w ciele powodującym pobudzenie zaczynają towarzyszyć myśli zapalniki.
- Reakcja stresowa na myśli zapalniki – ciało reaguje większym pobudzeniem.
- Zwiększone pobudzenie – pojawia się więcej myśli zapalników.
- Reakcja ciała na myśli zapalniki.
Jak reagujemy najczęściej na pojawiającą się złość
Możemy wyróżnić dwa rodzaje reakcji w odpowiedzi na pojawienie się złości:
- zachowania agresywne:
- krzyk1,
- bicie,
- popychanie,
- straszenie,
- grożenie,
- ośmieszanie,
- zawstydzanie.
- zachowania bierno-agresywne:
- ignorowanie drugiej osoby („Już się do tego zabieram” i wpatrywanie się w fotelu w ekran telefonu),
- złośliwe komentowanie, obrażanie, dyskredytowanie przedstawione jako żartowanie („Oj, o co się złościsz, przecież tylko żartuję!”),
- zaprzeczanie emocjom, chociaż widać, że ktoś aż się gotuje w środku,
- odtrącanie,
- w związku: nagradzanie seksem za „właściwe zachowanie”,
- niedotrzymywanie obietnic i zrzucanie winy na drugą stronę – tzw. odwracanie kota ogonem („Nie zrobiłem tego, bo i tak nigdy nie jesteś zadowolona, jeśli coś zrobię”),
- przedstawianie przy innych drugiej osoby w niekorzystnym świetle.
Co zatem robić, kiedy u nas lub u dziecka pojawia się złość? Jak przekonać się, że złość pomaga – serio! – budować prawdziwie bliską relację, bo to właśnie dzięki niej uświadamiamy sobie swoje granice, pokazujemy, na co się zgadzamy, a na co nie? Jak wykorzystać siłę tkwiącą w złości do pozytywnych zmian, a nie zamieniać jej w trudną do ogarnięcia furię, agresywne zachowania, bierną agresję lub inne niesłużące nam działania?
Jestem głęboko przekonana, że niezłoszczenie się i uczenie tego samego dzieci jest niedźwiedzią przysługą. Wiem też, że aby młody człowiek nauczył się radzić sobie ze złością, musi przejść przez momenty wyrażania jej na różne sposoby. Nie ma nauki bez prób i błędów. A my, rodzice, możemy w tym dzieciom pomóc, reagując adekwatnie na to, co robią, a także dzięki temu, że sami nauczymy się obchodzić z własną złością i pokażemy, że bywa ona w życiu całkiem przydatna.
Złość to nie tylko złoszczenie się
Osoby znające mnie jakieś dwadzieścia lat temu powiedziałyby o mnie, że „Ewka nigdy się nie złości”. Rzeczywiście, trudno było wówczas spotkać człowieka, na którego choćby trochę nakrzyczałam. Byłam raczej zawsze uśmiechnięta, miałam poczucie, że jakoś ze wszystkim sobie poradzę. Miałam też pewność, że tak dobrze ogarniam rzeczywistość, iż nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Z umiejętności panowania nad emocjami byłam zwyczajnie dumna. Niemal idealna cecha, jeśli chodzi o radzenie sobie ze złością, prawda? Wyobrażam sobie nawet, że to właśnie tego można chcieć się nauczyć, sięgając po tę książkę: opanowania, pokerowej twarzy, trzymania „dziecinnych emocji” na wodzy.
Niestety moje panowanie nad złością okazało się szeroko rozpowszechnioną w świecie praktyką odcinania się od emocji i robienia wiele, żeby ich nie czuć. Nasze ciała i umysły, chcąc nas ochronić przed cierpieniem związanym z przeżywaniem nieprzyjemnych emocji, nauczyły się od nich odcinać, a skoro to zrobiły, musiało to być w jakimś okresie życia bardzo potrzebne, abyśmy przetrwali oraz poradzili sobie (zwykle jako dzieci). Jednak w końcu przychodzi ciału zapłacić za to cenę. Ja ją zapłaciłam pewnego mroźnego popołudnia, kiedy to karetka na sygnale zawiozła mnie z pracy do szpitala, bo zemdlałam – moje ciśnienie skoczyło pod sufit, a serce nie mogło się uspokoić. Ciało wypowiedziało mi posłuszeństwo. Koszt magazynowania i przetwarzania własnej niewyrażonej złości stał się dla mnie fizycznie nie do udźwignięcia.
Mój perfekcyjny, opanowany świat rozpadł się na jeszcze więcej kawałków, kiedy urodziło się moje pierwsze dziecko. Z przewidywalnej, jako tako kontrolowanej przeze mnie rzeczywistości trafiłam do miejsca, o którym nikt nie pisał w książkach dla przyszłych mam. Byłam zmęczona, niewyspana i przerażona. Moje dziecko płakało, a ja nie wiedziałam czemu. Krzyczało, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi i co mam zrobić, aby przestało. Nad życiem małego człowieka nie da się mieć pełnej kontroli, chociaż przyznam, że desperacko próbowałam. Właśnie wtedy zaczęłam – często z całkowicie błahego powodu – miewać ataki złości, które trwały krótko, lecz raniły jak ostry nóż i których ani mój mąż, ani ja sama, ani chyba nikt w zasadzie nie rozumiał.
Złość, nad którą dotychczas wydawało mi się, że znakomicie panuję, zaczęła mi wychodzić uszami. W zasadzie cały czas byłam zła (albo smutna, bo smutek, chociaż może się to wydawać zaskakujące, ma ze złością wiele wspólnego), ciągle krytykowałam (patrząc z boku – nie wiadomo dlaczego) mojego męża. Miałam przecież ukochaną, wyczekaną córeczkę, partnera, który się starał, jak potrafił najlepiej, dobrze płatny urlop macierzyński i wiele innych powodów, żeby cieszyć się życiem. Coś tu było nie tak. I to bardzo!
Właśnie wtedy, z maleńką córeczką w nosidle, pojawiłam się na pierwszej sesji terapeutycznej. Byłam zdesperowana, marzyłam o tym, by zrozumieć, co się ze mną dzieje i dlaczego tak się złoszczę. Przekażę wam, czego nauczyłam się od tamtej pory.
Przede wszystkim zrozumiałam, że bardzo często nie pozwalamy sobie na wyrażanie i okazywanie złości – zarówno wobec innych, jak i tej złości osobistej, na własny użytek. Wypieranie jej na poziomie instynktu wcale nie jest dla nas bezpieczne. Utrzymywanie złości w ukryciu kosztuje nas masę energii, jest w dodatku skazane na porażkę – raz uruchomionej energii nie da się unicestwić, ona po prostu znajdzie jakiś sposób, niestety zwykle destrukcyjny lub autodestrukcyjny, aby wydostać się na zewnątrz.
Piorunujące wrażenie zrobiła na mnie lista Theodore’a Isaaca Rubina, psychoterapeuty, autora Księgi gniewu2. Uświadomiła mi, że złość może przybierać najróżniejsze maski: stany i zachowania, które niekoniecznie ze złością nam się kojarzą, a wyrażają właśnie ją. Innymi słowy – złość, która nie ma naturalnego ujścia, może przybrać inną, odmienną postać.
Złość może wyrażać się przez:
- lęk, nerwicę, wewnętrzne rozedrganie, poczucie rozbicia,
- stany depresyjne,
- poczucie winy,
- głodówki, przesadne objadanie się,
- pracoholizm, nadmiar ćwiczeń, zajęć,
- bezsenność lub ucieczkę w sen,
- niejasne troski o przyszłość (zamartwianie się),
- dziwaczne myśli, obsesje, kaleczenie się, zachowania autoagresywne (nawet takie „niewinne” jak obgryzanie paznokci czy wyrywanie sobie włosów),
- choroby psychosomatyczne (np. migreny niewiadomego pochodzenia) lub paradoksalne działanie układu immunologicznego, który zamiast bronić nas przed zagrożeniami, atakuje własny organizm,
- autosabotaż (nałogi, skłonność do urazów, wypadków, gubienie rzeczy),
- subtelny sabotaż innych (spóźnianie się, gubienie czyichś rzeczy, niedotrzymywanie terminów, umów),
- tyranię (w postaci ataków słownych albo przez postawę męczennicy/ka – ofiary),
- bycie nadmiernie miłym,
- prowokowanie innych, w efekcie czego stajemy się ofiarami czyjejś agresji,
- wieczne zmęczenie, brak sił,
- ciągłe pouczanie innych,
- brawurę samochodową (i inne niebezpieczne zachowania na drodze).
Rozpoznajecie te zachowania? Ja niektóre punkty z listy Rubina znałam naprawdę dobrze. Ba, chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że byłam w nich mistrzynią. Tylko nie uświadamiałam sobie zupełnie, że wyrażam nimi swoją złość.
Dlatego teraz, kiedy rozmawiam z rodzicami na warsztatach i pojawia się u nich fantazja, aby już nigdy się nie złościć, mówię głośno „NIE!”. Unikać złości po prostu się nie da i nie byłoby to zdrowe! To bardzo intensywna oraz aktywizująca emocja – jeśli nie pozwalamy sobie na jej „wypuszczanie”, będzie w nas siedzieć i w końcu albo nas zatruje, zablokuje, pozbawi energii, a wraz z nią radości życia, albo znajdzie ujście, tylko zupełnie nie tam, gdzie byśmy chcieli, i nie wtedy, kiedy byśmy chcieli. Nie mam wątpliwości, że gdybyśmy w dzieciństwie mogli się na naszych rodziców bezpiecznie pozłościć oraz nauczylibyśmy się, jak to robić, aby nie szkodzić nikomu, na naszych drogach byłoby zdecydowanie mniej piratów drogowych!
Są oczywiście osoby, które na oko złoszczą się mniej, i osoby, które złoszczą się więcej. Wpływ na to ma na pewno wychowanie – wiele zależy od tego, czy gdy byliśmy dziećmi, w ogóle mogliśmy okazywać złość. W jaki sposób to robiliśmy? Jak złościli się nasi rodzice? Czy ich złość była raniąca dla nas, czy nie? Czy nauczyliśmy się, że tak naprawdę może ona przynieść coś dobrego?
Wiele zależy również od naszego charakteru i osobowości – są ludzie, którzy będą mieli mniejszą tendencję do jawnego okazywania złości niż np. osoby nastawione na konfrontację.
Niektórym trudniej przychodzi odczuwanie złości niż żalu czy smutku, więc się smucą. Są też tacy, którzy mają problem z odczuwaniem smutku, za to łatwo im się złościć i naruszać granice innych przez wrzaski, obelgi, trzaskanie drzwiami czy bicie. Jeszcze inni z kolei są wiecznie niezadowoleni, stale kogoś krytykują i pouczają – przebywając z nimi, mamy niekiedy wrażenie, jakby ich niewyrażona złość osiągnęła stan chroniczny i wychodziła z nich uszami. Są tacy, którzy jakby utknęli w życiu i nie mogą zrobić kroku w przód. Oraz tacy, którzy się jakby zamrozili3. I chciałabym tu wyraźnie podkreślić, że daleka jestem od piętnowania tego, że tacy jesteśmy. Nasze sposoby radzenia sobie ze złością wypracowywaliśmy, kiedy byliśmy małymi, zależnymi od dorosłych dziećmi. Poradziliśmy sobie z tym tematem najlepiej, jak umieliśmy, i ta wypracowana postawa służyła nam przez wiele lat. Jednocześnie teraz, kiedy jesteśmy już dorośli, możemy zdecydować, że z jakiegoś powodu chcemy inaczej. A nasze własne dzieci są cudownym powodem, żeby tego „inaczej” spróbować.
Drugą ważną rzeczą, której nauczyłam się o złości, jest to, że rzadko kiedy w dorosłym życiu czujemy związaną z niewygodą danej chwili czystą złość. Niewygoda danej chwili jest np. wtedy, kiedy elegancka pani na szpilkach znienacka boleśnie nadepnie nam na stopę albo ktoś, przechodząc obok, zahaczy nas siatkami pełnymi zakupów.
W większości przypadków nie jest to takie proste. Nasza złość bardzo rzadko wynika wyłącznie z niewygody danej chwili. Złość, która przecież dzieje się w ciele i psychice, potrafi uruchomić w naszych głowach różne stare obrazy oraz myśli (wspomniane wcześniej myśli zapalniki) związane z jej przeżywaniem albo zatrzymywaniem. Równie szybko potrafi podłączyć się do oceanu wspomnień, których kompletnie nie jesteśmy świadomi. To tak, jakby zapalać światełka na choince – kiedy zapalamy jedno, rozbłyska cały łańcuch. Złość rzadko kiedy tyczy się zatem tylko momentu, w którym ją przeżywamy. Często uruchamia w nas dużo, dużo więcej: poczucie zawodu, utraty bezpieczeństwa, zranione uczucia. I to „więcej” zwykle pochodzi z naszego dzieciństwa, z naszych relacji z opiekunami – rodzicami, nauczycielami, dziadkami, rodzeństwem, grupą rówieśniczą – kiedy to, jak w życiu, jakaś część naszych potrzeb nie była spełniona i coś nas zabolało, zraniło, a nie bardzo mogliśmy pokazać ani wyrazić, że nam się to nie podoba. W dodatku ta niewyrażona złość mieszała się nam często (i miesza nadal) z innymi emocjami: strachem, wstrętem czy smutkiem, których też nie mogliśmy wyrazić. I dlatego teraz, kiedy nasze dziecko albo partner mówi do nas coś w ten sam nielubiany sposób, w który zwracała się do nas niezadowolona babcia czy groźny tata, nasza reakcja bywa również emocjonalną odpowiedzią na tamto, a nie tylko na to, co mówi nasze dziecko czy mąż – tu i teraz.
Kiedy wściekam się niekiedy na mojego męża, łatwo mi zapomnieć, o co się w danym momencie kłócimy, bo uruchamia mi się „niewyzłoszczona” złość z dawnych kłótni na podobne tematy. A na usta cisną się słowa: „Bo ty zawsze myślisz tylko o sobie i nigdy nie raczysz nawet zadzwonić i uprzedzić, że będziesz później!”. Myśli zapalniki przeskakują od jednej do drugiej, podsuwając obrazy tych wszystkich momentów, w których mój mąż miał zadzwonić, że będzie później, a tego nie zrobił. Myśli te ułożyły mi się w głowie w niezbyt przyjemne przekonanie, że on się ze mną nie liczy, a to przekonanie znam też z dzieciństwa. Uświadomiłam sobie podczas własnej terapii, że niektóre zachowania moich rodziców interpretowałam jako niewidzenie mnie i niebranie mnie pod uwagę. Oczywiście złościłam się na to, tyle że dobrze ukryłam tę złość w sobie. I raczej nie miałam szansy wyrazić jej wobec nich.
------------------------------------------------------------------------
1 Każdemu z nas zdarza się krzyknąć. Dla mnie ważna jest intencja, która się za tym kryje. Czasem krzyczymy, bo czujemy się bezradni i chcemy być usłyszani, a kiedy indziej krzyczymy z intencją obrażenia kogoś, obwinienia za nasze emocje, przestraszenia, groźby. Taki rodzaj krzyku „boli” bardziej.
2 T.I. Rubin, Księga gniewu, tłum. N. Radomski, Poznań 1999.
3 Zob. M. Januszkiewcz, Co się kryje za złością?, https://www.swps.pl/strefa-psyche/blog/relacje/19840-co-sie-kryje-za-zloscia (data dostępu: 09.09.20).
Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku

Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim


Dzień pojawienia się dziecka jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety - niezależnie czy rodzi naturalnie, przez cesarskie cięcie, czy staje się mamą adopcyjną.
Oddajemy wam książkę zanurzoną w życiu i praktyce. Książkę - przewodnik, który odczarowuje, przybliża i łagodzi poród drogą cesarskiego cięcia oraz VBAC.
Przeczytajcie i przygotujcie swoje ciało oraz umysł do tego pięknego wydarzenia.
Autorki - dwie doświadczone położne - wiedzą, o co najczęściej pytają rodzące kobiety, wiedzą czego potrzebują, wiedzą jak obniżyć poziom ich lęku, zwiększyć pewność siebie oraz pomóc stworzyć bezpieczne i komfortowe warunki przyjęcia nowego życia.

Książka gromadzi i porządkuje wieloletnie doświadczenie autorek w pracy z rodzącymi, mówi m.in:

  • dlaczego i kiedy wykonuje się cesarskie cięcie,
  • co przygotować do zabiegu i porodu,
  • jak przygotować samą siebie,
  • jak rozmawiać z personelem medycznym i jakiego wsparcia oczekiwać,
  • jak krok po kroku przebiega poród przez CC,
  • co dzieje się z ciałem po porodzie,
  • jak radzić sobie z emocjami,
  • jak CC wpływa na dziecko i matkę, jak karmić dziecko po CC,
  • na czym polega VBAC, czyli poród naturalny po cesarskim cięciu.

W Polsce ponad 150 tysięcy kobiet rocznie rodzi przez planowe lub ratunkowe cięcie cesarskie. To dla nich stworzona jest ta książka - jej celem jest wsparcie i pomoc rodzącym.

Osadzona w wiedzy i praktyce medycznej, jednak napisana prostym, zrozumiałym i uporządkowanym językiem.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku

Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim


Dzień pojawienia się dziecka jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety - niezależnie czy rodzi naturalnie, przez cesarskie cięcie, czy staje się mamą adopcyjną.
Oddajemy wam książkę zanurzoną w życiu i praktyce. Książkę - przewodnik, który odczarowuje, przybliża i łagodzi poród drogą cesarskiego cięcia oraz VBAC.
Przeczytajcie i przygotujcie swoje ciało oraz umysł do tego pięknego wydarzenia.
Autorki - dwie doświadczone położne - wiedzą, o co najczęściej pytają rodzące kobiety, wiedzą czego potrzebują, wiedzą jak obniżyć poziom ich lęku, zwiększyć pewność siebie oraz pomóc stworzyć bezpieczne i komfortowe warunki przyjęcia nowego życia.

Książka gromadzi i porządkuje wieloletnie doświadczenie autorek w pracy z rodzącymi, mówi m.in:

  • dlaczego i kiedy wykonuje się cesarskie cięcie,
  • co przygotować do zabiegu i porodu,
  • jak przygotować samą siebie,
  • jak rozmawiać z personelem medycznym i jakiego wsparcia oczekiwać,
  • jak krok po kroku przebiega poród przez CC,
  • co dzieje się z ciałem po porodzie,
  • jak radzić sobie z emocjami,
  • jak CC wpływa na dziecko i matkę, jak karmić dziecko po CC,
  • na czym polega VBAC, czyli poród naturalny po cesarskim cięciu.

W Polsce ponad 150 tysięcy kobiet rocznie rodzi przez planowe lub ratunkowe cięcie cesarskie. To dla nich stworzona jest ta książka - jej celem jest wsparcie i pomoc rodzącym.

Osadzona w wiedzy i praktyce medycznej, jednak napisana prostym, zrozumiałym i uporządkowanym językiem.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Karmienie piersią / Magda Karpienia. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2022.
Forma i typ

Karmienie piersią

Pierwsza książka dla karmiących mam.

Karmienie piersią Magdy Karpieni daje rodzicom dwie rzeczy, które są podstawą świadomego rodzicielstwa:

  • wyposaża ich w wiedzę na temat tego, jak od strony praktycznej (fizjologicznej) oraz teoretycznej wygląda Karmienie piersią

  • przywraca rodzicom wiarę w ich kompetencje, w to, że nikt nie jest lepszym ekspertem od ich dziecka, niż oni sami

Przyjęcie tego co proponuje autorka — wiary w siebie, w mądrość swojego ciała oraz w wewnętrzną siłę otworzy drogę do zrealizowania własnych, niezależnych celów i podjęcia właściwych wyborów. W tym o długości karmienia piersią.

Dlaczego tej książce możesz zaufać?

Ponieważ przywraca karmieniu piersią jego właściwe miejsce! W świecie mitów, ekspertów od marketingu i… rodzicielstwa, jest głosem natury. Karmienie piersią jest naturalne i to dzięki niemu przetrwaliśmy jako gatunek. Jest fenomenem, którego korzyści i ukryte mechanizmy nauka wciąż odkrywa, potwierdzając to, co ciało i umysł matki po prostu wiedzą i mają.

Książka powstała na postawie doświadczeń setek karmiących kobiet, dla których autorka była wsparciem i towarzyszką ich “mlecznej drogi”.

Dlaczego ta książka jest pomocna?

Ponieważ daje wsparcie i prowadzi rodziców przez cały okres karmienia dziecka piersią — od pierwszych chwil po porodzie, przez kolejne miesiące i lata, aż do samoodstawienia dziecka lub odstawieniu go od piersi.

Karmienie piersią nie zawsze jest łatwe — mogą towarzyszyć mu wątpliwości, trudne emocje, problemy natury fizjologicznej. Autorka, jak dobra przyjaciółka wyjaśnia:

  • jak wygląda początek mlecznej drogi

  • co jest naprawdę konieczne do karmienia piersią

  • gdzie szukać rzetelnej pomocy i kiedy ta pomoc jest naprawdę potrzebna

  • jak zmienia się karmienie wraz z rozwojem dziecka

  • jak radzić sobie z problemami związanymi z karmieniem piersią

  • jak długo karmić (nie, nie znajdziesz tu dokładnych ram czasowych, raczej sugestie, by wsłuchać się w potrzeby własne i dziecka)

  • … i przede wszystkim przywraca wiarę w możliwość wykarmienia własnego dziecka!

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Karmienie piersią / Magda Karpienia. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2022.
Forma i typ

Karmienie piersią

Pierwsza książka dla karmiących mam.

Karmienie piersią Magdy Karpieni daje rodzicom dwie rzeczy, które są podstawą świadomego rodzicielstwa:

  • wyposaża ich w wiedzę na temat tego, jak od strony praktycznej (fizjologicznej) oraz teoretycznej wygląda Karmienie piersią

  • przywraca rodzicom wiarę w ich kompetencje, w to, że nikt nie jest lepszym ekspertem od ich dziecka, niż oni sami

Przyjęcie tego co proponuje autorka — wiary w siebie, w mądrość swojego ciała oraz w wewnętrzną siłę otworzy drogę do zrealizowania własnych, niezależnych celów i podjęcia właściwych wyborów. W tym o długości karmienia piersią.

Dlaczego tej książce możesz zaufać?

Ponieważ przywraca karmieniu piersią jego właściwe miejsce! W świecie mitów, ekspertów od marketingu i… rodzicielstwa, jest głosem natury. Karmienie piersią jest naturalne i to dzięki niemu przetrwaliśmy jako gatunek. Jest fenomenem, którego korzyści i ukryte mechanizmy nauka wciąż odkrywa, potwierdzając to, co ciało i umysł matki po prostu wiedzą i mają.

Książka powstała na postawie doświadczeń setek karmiących kobiet, dla których autorka była wsparciem i towarzyszką ich “mlecznej drogi”.

Dlaczego ta książka jest pomocna?

Ponieważ daje wsparcie i prowadzi rodziców przez cały okres karmienia dziecka piersią — od pierwszych chwil po porodzie, przez kolejne miesiące i lata, aż do samoodstawienia dziecka lub odstawieniu go od piersi.

Karmienie piersią nie zawsze jest łatwe — mogą towarzyszyć mu wątpliwości, trudne emocje, problemy natury fizjologicznej. Autorka, jak dobra przyjaciółka wyjaśnia:

  • jak wygląda początek mlecznej drogi

  • co jest naprawdę konieczne do karmienia piersią

  • gdzie szukać rzetelnej pomocy i kiedy ta pomoc jest naprawdę potrzebna

  • jak zmienia się karmienie wraz z rozwojem dziecka

  • jak radzić sobie z problemami związanymi z karmieniem piersią

  • jak długo karmić (nie, nie znajdziesz tu dokładnych ram czasowych, raczej sugestie, by wsłuchać się w potrzeby własne i dziecka)

  • … i przede wszystkim przywraca wiarę w możliwość wykarmienia własnego dziecka!

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Konflikty w rodzinie - ebook

Konflikty w rodzinie

To zbiór praktycznych narzędzi do rozwiązywania sporów, efektywnej komunikacji w rodzinie, związku czy szkole.

Dzieci kłócące się o zabawkę, rodzice kłócący się o dzieci, nieporozumienia z sąsiadem, babcią, szefem. Konflikty stanowią nieodłączną część naszego rodzinnego życia! Próby ich wyeliminowania to utopia, szkoda na to czasu. Zamiast unikać konfliktów lub w nich tkwić, wraz z dziećmi nauczmy się je rozwiązywać.

Autorka z humorem pokazuje, jak:

  • zauważyć konflikt jeszcze przed wejściem w niego,
  • towarzyszyć dziecku, partnerowi, drugiemu człowiekowi w sytuacji konfliktowej,
  • zarządzać dynamiką konfliktu,
  • rozdzielać zwaśnione strony,
  • budować szacunek do drugiej strony konfliktu.

Książkę wypełniają dialogi brzmiące niczym wyjęte z naszych codziennych rozmów z dziećmi. Na ich bazie autorka pokazuje swoją metodę, która zmienia dotychczasowe spojrzenie na konflikt. Energię, którą przeznaczamy na szukanie winnych, lepiej bowiem wykorzystać do sprawczego szukania rozwiązań. I to jest początek zmiany społecznej.

Kim jest autorka?

Katarzyna Dworaczyk – mediatorka, trenerka komunikacji, autorka. Prowadzi też sesje indywidualne metodą Systemu Wewnętrznej Rodziny (IFS). Szkoli, wykłada w instytucjach, przedszkolach, szkołach i dla biznesu. Stworzyła własny model towarzyszenia w sytuacjach konfliktowych SNO. Fascynuje się złością, traumą, traumą międzypokoleniową, przekonaniami oraz ideami Porozumienia bez Przemocy (NVC) i Systemu Wewnętrznej Rodziny.

Czym jest Seria Rodzicielska?

To seria książek wydanych przez NATULI – dzieci są ważne przeznaczonych dla rodziców i poświęconych konkretnym zagadnieniom rodzicielskim tj. poród, karmienie piersią, seksualność dzieci, komunikacja w rodzinie, rozwój, edukacja i wiele innych. Seria rodzicielska to projekt, który łączy najlepszych w Polsce ekspertów i autorów zajmujących się danym aspektem rodzicielstwa. Misją projektu jest stworzenie książek, którym rodzice mogą zaufać. Książek, które stanowią gwarancję, że przekazywana w nich wiedza jest aktualna, racjonalna i służy dobru dziecka.

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPIS TREŚCI
Wstęp
1. Czym jest konflikt
2. Nasze dzieciństwo i przekonania dotyczące konfliktów
Utarte ścieżki zachowań
3. Czym jest SNO
S – słyszę i powtarzam
•„Powtarzam” to nie to samo co „zgadzam się”
•Język pozytywny
•„Ona jest głupia” nie zamieniamy na: „Słyszę, że ona jest głupia”
N – nazywam potrzeby
•Być po stronie dziecka
•Mówiąc przepraszam, warto sprawdzić, czy jesteśmy „u kogoś” czy „u siebie”
•Włączmy ciekawość
•Czym są potrzeby
•Dlaczego nie prosimy o to, czego chcemy
O – otwieram przestrzeń na rozwiązania
•Powtarzajmy każdy pomysł
•Pobawmy się w szukanie rozwiązań
•Filtry, które obowiązują przy wyborze pomysłów
•Co w sytuacji, gdy dziecko odpowie: „Nie wiem, co można zrobić”
•Sprawdzajmy, gdzie są nasze granice
•Możemy nie zgodzić się na propozycję dziecka
4. Cykl reakcji stresowej
5. Wyzwania podczas towarzyszenia w konfliktach
Kiedy nie mediujemy
•Kiedy nasze granice są przekraczane
•Kiedy nie chce nam się mediować
•Kiedy i tak będzie, jak chcemy, żeby było
•Kiedy dzieci się biją
Konflikty czasami nie są przyczynowo-skutkowe
Konflikt jako sposób na rozładowanie napięcia związanego z inną sytuacją
Gdy ktoś nie dostanie tego, czego potrzebuje
„To nie fair!!!” – Co naprawdę kryje się pod tymi słowami
Mediacja między dwojgiem (i więcej) dzieci
Nastolatki
6. Dzieci, których potrzeby są brane pod uwagę, biorą pod uwagę potrzeby innych
Autonomia jest ważna
•Rozwiązanie „się dzieje”
Intencja, czyli „to było niechcący”
Konflikt między dorosłymi (partnerami)
SNO i PRACA
Kiedy pojawia się frustracja
Rola neuronów lustrzanych
7. Zakończenie
BibliografiaWSTĘP
Jako osoba urodzona w stanie wojennym od maleńkości uczyłam się szukania sposobów, jak mieć to, czego potrzebuję. Tak jak pewnie większość z was słyszałam „nie marudź” od taty i „nie męcz mnie” od mamy. Szukałam więc innych rozwiązań i pomysłów na to, by było tak, jak mi się podoba.
W końcu sama zostałam mamą. Gdy moje dziecko uderzało w wyższe tony, wracały do mnie słowa rodziców i kosztowało mnie sporo pracy, energii, czasu i majątku, by zachować się inaczej niż oni. (Kiedyś policzę, ile wydałam na kursy, terapie i książki oraz ile czasu przeznaczyłam na rozwój wewnętrzny). Zakwestionowałam system rozwiązywania konfliktów, który przekazano mojemu pokoleniu. Nasi rodzice nie mieli dostępu do takiej ilości literatury, warsztatów i wykładów jak my. Nie było Porozumienia bez Przemocy1, mikrokręgów naprawczych2, mediacji, rodzicielstwa bliskości, myśli Jespera Juula3. Połączyłam swoją wiedzę na temat
NVC z doświadczeniem terapeutycznym z Systemu Wewnętrznej Rodziny4 oraz mikrokręgów i stworzyłam własny model towarzyszenia w sytuacjach konfliktowych, który pośrednio z nich wypływa. Po paru latach stosowania SNO (S – słyszę i powtarzam, N – nazywam potrzeby, O – otwieram przestrzeń na rozwiązania; opisałam tę metodę szczegółowo w rozdziale 3) nadal jestem pod wrażeniem, jakie fantastyczne efekty daje powtarzanie lub parafrazowanie tego, co mówią inni. Jak prawdziwe usłyszenie tego, o czym mówią, pozwala im się uspokoić i poczuć ważnymi. Jak pytanie: „Co można zrobić w tej sytuacji?”, buduje poczucie wartości i sprawczości.
Moim celem jest zmiana społecznego podejścia do konfliktów i relacji. Zależy mi, by dzieci samodzielnie poznały sposoby dojścia do rozwiązań problemów, a nie zapamiętywały same rozwiązania. By gdy znajdą się w trudnej sytuacji, zamiast wejść w galop myśli „jestem beznadziejna” lub „oni są beznadziejni”, przeznaczały swoją energię na poszukiwanie sposobów, które pozwolą im zadbać o siebie i innych. Energię, która zazwyczaj jest przeznaczana na szukanie winnych, lepiej wykorzystywać do sprawczego szukania rozwiązań. I to jest początek zmiany społecznej.
------------------------------------------------------------------------
1 Porozumienie bez Przemocy (PBP, ang. Nonviolent Communication, NVC) – metoda porozumiewania się opracowana przez Marshalla B. Rosenberga. Dzięki zwróceniu uwagi na takie aspekty komunikacji jak uczucia i potrzeby podnosi szansę na wyeliminowanie przemocy w dialogu.
2 Metoda mikrokręgów naprawczych – stworzona przez Dominica Bartera metoda rozwiązywania konfliktów, która łączy sprawiedliwość naprawczą z Porozumieniem bez Przemocy.
3 Jesper Juul – duński terapeuta rodzinny i pedagog o światowej renomie. Był jednym z liderów przełomu we współczesnej pedagogice. Zawdzięcza się mu odejście od wychowania autorytarnego z jednej strony oraz od permisywizmu z drugiej. Propagował idee szacunku i współdziałania w relacjach z dzieckiem oraz dojrzałe przywództwo dorosłych.
4 System Wewnętrznej Rodziny (SWR, ang. Internal Family Systems, IFS) – nowoczesne podejście terapeutyczne opracowane przez terapeutę systemowego Richarda C. Schwartza, założyciela IFS Institute na podstawie jego doświadczeń z klientami.1
CZYM JEST KONFLIKT
Z pewnością znacie sytuację, gdy jedno dziecko mówi do drugiego, że jest głupie. Potem to drugie wyrywa mu zabawkę, a wtedy to pierwsze je uderza. Zaczyna się płacz, razem biegną do rodzica i obwiniają się nawzajem. A gdyby się zastanowić, o co tak naprawdę chodziło każdemu z dzieci? Na czym im zależało? Jak się w tej sytuacji czuły? Być może w zrozumieniu tego konfliktu pomogłoby zobaczenie wielu perspektyw. Być może scenariusz tego wydarzenia wyglądałby wówczas zupełnie inaczej. A może przyszedłby taki moment, kiedy ta dwójka powiedziałaby sobie, czego chce, i poszukałaby rozwiązań?
W tradycyjnym ujęciu konflikt to sytuacja, kiedy ludzie mają różne pomysły na to, co zrobić w danej chwili, i wydaje im się, że ich pomysły się wykluczają. Może im się również wydawać, że ich rozwiązanie jest jedyne lub najlepsze. Zamierzają przekonać drugą osobę, że ma być tak, jak oni chcą5.
Niniejsza książka przedstawi inne podejście do rozumienia konfliktów i radzenia sobie z nimi. Ludzie (i mali, i duzi), którzy w obliczu konfliktu przeznaczają siły na szukanie rozwiązania korzystnego dla wszystkich, mają w życiu łatwiej, mocniej wierzą w siebie, są bardziej ufni. Dzieci, które od maleńkości przyzwyczaimy do tego, że inni zwracają uwagę na ich potrzeby i dążą do zgody, w przyszłości, zamiast kląć, że nie mogą znaleźć żelazka, bo „w tym domu nikt nie odkłada rzeczy na miejsce”, wyprasują sobie spodnie prostownicą do włosów. Już kilkulatki na komunikat rówieśnika: „To jest głupia zabawa”, mogą powiedzieć: „To wymyślmy taką, która będzie pasowała nam wszystkim”.
Jest ogromna różnica między rozwiązywaniem konfliktów dzieci i towarzyszeniem im w konfliktach. Na następnych stronach przeczytacie o tym drugim podejściu. Zależy mi na rozwoju samodzielności u młodych ludzi, korzystaniu z ich potencjału i kreatywności, budowaniu ich poczucia własnej wartości oraz nauce podejmowania decyzji, które będą uwzględniały wszystkie zaangażowane w konflikt osoby. Aby tak się stało, warto towarzyszyć dzieciom, zamiast rozwiązywać sprawy za nie.
Większość z nas wzrastała w systemie wypracowanym przez wcześniejsze pokolenia, opartym na władzy i powiedzeniu o dzieciach i rybach. Naszą normą jest dorosły, który mówi, jak ma być, daje kary, gdy nie jest tak, jak miało być, i grozi, by w przyszłości było tak, jak być powinno. W konflikcie dorosły zwykle pyta, kto zaczął, a potem daje karę.
W innych, choć wciąż dalekich od ideału sytuacjach dorosły nakazuje, jak dzieci mają się zachować:
•„Przestańcie się kłócić”.
•„Przeproś go”.
•„Uspokójcie się”.
•„Oddaj jej to, co wzięłaś”.
•„Nie będziecie się już dzisiaj razem bawić, skoro nie umiecie się dogadać”.
•„W takim razie to zabieram, skoro nie może być spokojnie”.
•„Każdy do swojego pokoju, zejdźcie mi z oczu”.
•„Jesteś mądrzejsza, ustąp”.
•„Jesteś starszy, ustąp”.
Z łatwością możemy wymienić jeszcze inne zdania, które słyszeliśmy w dzieciństwie i których obiecaliśmy sobie nigdy nie powiedzieć do naszych dzieci (a być może powtarzamy je nawykowo).
Te zwroty są tak powszechne, że nawet się nie zastanawiamy, jakie znaczenie niosą, co mogą zrobić z dziecięcym poczuciem własnej wartości i jak bardzo rozpalają cichy wewnętrzny albo głośny zewnętrzny bunt dzieci. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn może być wiele (robimy to m.in. z bezradności, nawykowo) i jeśli nie szukamy alternatywy w książkach i na warsztatach, sięgamy po to, co znane i automatyczne.
A dlaczego dzieci buntują się przeciw tym zakazom? Żeby to zrozumieć lub poczuć, wystarczy, że przypomnimy sobie jakąkolwiek karę wymierzoną nam przez rodziców lub nauczycieli. Czy według nas była sprawiedliwa? Czy czuliśmy się wysłuchani podczas sytuacji konfliktowej? Czy jeśli konsekwencje naszych wyborów były dla innych trudne, to opiekunowie zwrócili uwagę na nasze intencje? Mogliśmy się wypowiedzieć? Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedzieliśmy „nie”, wiemy już, dlaczego rozwiązywanie konfliktów za dzieci nie jest właściwym wyjściem.
Przyjrzyjmy się dwóm scenkom i zobaczmy, jak dziecko reaguje, gdy jego potrzeby są wzięte pod uwagę:
– Zaraz wychodzimy na angielski, zbieraj się, proszę.
– Mamo! Ale ja jeszcze buduję zamek!
– Chciałbyś jeszcze się pobawić, tak?
– Tak.
– To co możemy zrobić, żebyś pobudował i żebyśmy zdążyli na angielski?
– Ja nie chcę dzisiaj iść. Zobacz, jaki zamek!
– Bardzo mi się podoba. Słyszę, że nie chcesz iść. Tak bardzo chciałbyś zostać i budować?
– Jak to zostawię, to przyjdzie Rafał i na pewno mi zniszczy.
– Ach, to co możemy zrobić, żeby budowla była bezpieczna i żebyś poszedł na angielski?
– Schowaj ją.
– Dobrze. Masz pomysł gdzie?
Lub:
– Za dwie godziny przyjeżdżają twoi kuzyni.
– O nie! Na pewno mi to zepsują.
– Chciałbyś, żeby twoja budowla przetrwała, co? Bardzo się nad nią napracowałeś.
– No tak, a wiesz, jacy oni są.
– Jacy?
– Zabierają wszystkie zabawki? I na pewno mi to zepsują!
– To co możemy zrobić, żeby było fajnie i żeby kuzyni bawili się tylko tym, na co się zgadzasz?
– Schowasz mi to w garażu? Oni tam nie wchodzą, bo nie lubią pająków.
– Pewnie, że schowam, chcę, żebyście miło spędzili czas i żeby twoja budowla przetrwała nienaruszona.
Zamiast wchodzić w przepychankę „nie zniszczą” – „zniszczą!”, „trzeba się dzielić!” – „ale ja to budowałem cztery dni!” albo stwierdzać „czy o wszystko musisz robić aferę”, bardzo szybko udało się znaleźć rozwiązanie, które zadba o wszystkich zainteresowanych. Gości też – dzieci wolą przecież spędzać czas z chętnym do zabawy kuzynem.
Tym razem przyjrzyjmy się scenkom w przychodni i zobaczmy, jak dziecko reaguje, gdy jego potrzeby są wzięte pod uwagę:
Jak natomiast wygląda rozmowa, gdy potrzeby dziecka nie zostają wzięte pod uwagę:
A jak prezentuje się dalsza część dnia:
Nic nie pogarsza atmosfery w domu bardziej niż dziecko, które wciąż pokazuje nam, jak jest zranione nieuwzględnianiem jego potrzeb. Według mojego doświadczenia dzieci, które słyszą „tak” dla swoich potrzeb, częściej mówią „tak” naszym potrzebom. Natomiast te, które słyszą „nie”, zwykle odpowiadają „nie”. Chciałabym, żeby nie służyło to temu, by dzieci i dorośli zawsze się zgadzali, tylko temu, byśmy byli dla siebie przychylni. Przypomina to trochę napełnianie zbiornika – gdy dzieciom nie brakuje autonomii, nie muszą o nią walczyć (np. nie zgadzając się na to, co proponujemy, jak w przykładzie rysunkowym). Gdy nie brakuje im uwagi, nie muszą o nią walczyć (np. kiedy podczas pracy zdalnej co godzinę zwracamy się do dziecka i rozmawiamy z nim przez pięć minut, istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie ono często wchodzić do naszego pokoju i wołać, że czegoś chce).
Co ważne, nie piszemy tu o żadnym magicznym zabiegu czy cudownej metodzie wychowawczej, działającej zawsze i od razu. Chodzi o naturalny proces, w którym dziecko reaguje na rodzica z ufnością, bo wie, że jego potrzeby będą wzięte pod uwagę.
------------------------------------------------------------------------
5 A przecież może być zupełnie inaczej, bo jak słusznie zauważa Monika Szczepanik: „Konflikt jest szansą tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że strony są sobie równe. Gdy pozbędziemy się założenia, że mój pomysł jest najlepszy, a twój najgorszy. Gdy ani ja, ani moje potrzeby, ani też moje pomysły nie są ważniejsze od ciebie, twoich potrzeb i pomysłów. Kiedy jesteśmy równoważni, czyli mamy takie samo znaczenie, łatwiej w konflikcie o rozwiązanie oparte na scenariuszu „wygrany–wygrany”, czyli o stworzenie takiej przestrzeni, w której mimo różnych marzeń możliwe jest wypracowanie rozwiązania uwzględniającego potrzeby obu stron” (taż, Jak zrozumieć się w rodzinie, Natuli, Szczecin 2020).
Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku

Połóg. Pierwszy rok życia rodzica

Oto długo wyczekiwany holistyczny przewodnik po połogu. Autorka z czułością i empatią przeprowadza czytelników przez szereg zagadnień związanych z tym przełomowym momentem. W jej perspektywie połóg to znacznie więcej niż tylko cofanie się zmian fizycznych po niedawnej ciąży. Uwzględnia pełen wachlarz emocji, który towarzyszy młodej matce, wyznacza rolę współrodzica, przygląda się seksualności i podpowiada, jak zbudować wioskę wsparcia. Dostarcza wiedzy na temat pielęgnacji i żywienia, rozprawia się ze stereotypami, które kładą się cieniem na macierzyństwie i w ten sposób całościowo wspiera dobrostan matki.

Połóg to wielka transformacja w życiu młodej matki – tożsamościowa i emocjonalna – tworząca podwaliny pod relację z dzieckiem. Autorka z dużą empatią i znawstwem tematu pisze o zmieniającym się ciele i jego fizjologii oraz towarzyszącym temu procesowi emocjom. Zajmuje się odżywianiem, przygląda się seksualności i powrotowi do płodności, omawia trudności fizjologiczne. Dużo miejsca poświęca współrodzicowi, a także rodzinie i najbliższym, pomagając im odnaleźć się w nowej rodzinnej sytuacji. Podpowiada, jak radzić sobie w późniejszych miesiącach i jak przygotować się na powrót na rynek pracy. Rozprawia się z mitami dotyczącymi macierzyństwa, a wszystko to, by wesprzeć kobietę w trosce o swój dobrostan. W ten sposób – pełen ciepła i troski – prowadzi przez połóg, który staje się nie tylko czasem do przetrwania, a przełomowym momentem w życiu rodziny i ważnym dopełnieniem okołoporodowej triady. Wydobywając go z cienia, pozwala docenić jego wyjątkowo więziotwórczą moc.

Najnowsza publikacja to must-read dla osób, które oczekują dziecka po raz pierwszy lub po raz kolejny czy konfrontują się z własnymi przeżyciami z połogu.

Spis treści:
Wstęp (11)
1. Początki rodzicielstwa – ciąża i poród (15)
Nowy etap w życiu (18)
Gniazdowanie, czyli to, co dla nas ważne (22)
Przygotowanie do porodu i opieki nad dzieckiem (24)
Przygotowanie do połogu (39)
Plan połogu (43)
Świętowanie ciąży, jej zakończenia i zbliżającego się porodu (52)
2. Połóg – wielka transformacja (57)
Połóg w perspektywie holistycznej (61)
Po pierwsze – na początku jest nierzeczywiście (61)
Po drugie – nie ma się co spieszyć (62)
Po trzecie – odzyskanie sił (62)
Po czwarte – każdy zakochuje się inaczej (62)
Po piąte – potrzebujemy troski (65)
Po szóste, najważniejsze – połóg to nie powrót (65)
Połóg w kulturach świata (70)
Pierwsze dni po porodzie (78)
Zmieniające się ciało (79)
3. Ciało i fizjologia w połogu (85)
Zmiana pracy hormonów (85)
Obkurczanie się macicy (88)
Gojenie się krocza (91)
Gojenie się blizny po cesarskim cięciu (94)
Ruch i sport w połogu (96)
4. Emocje w połogu (103)
Zawirowania emocjonalne (103)
Nowa rola, czyli supermama nie istnieje (107)
Baby blues (112)
Depresja poporodowa (117)
Jak sobie pomóc (122)
Psychoterapia i farmakoterapia (123)
Co poza farmakoterapią i psychoterapią (126)
Kontakt społeczny, czyli wioska wsparcia (129)
5. Rola współrodzica w połogu / samodzielny połóg (133)
Pierwsze dni po porodzie – święto obecności (133)
Współrodzic jako ten, który chroni (139)
Obecność i bycie w kontakcie (140)
Czuła opieka i obserwacja (141)
Potrzeby i emocje współrodzica (143)
Ustalenie zasad odwiedzin (147)
Kontakty z najbliższą rodziną (147)
Połóg i starsze dzieci (150)
Samodzielny połóg (158)
6. Odżywianie w połogu (161)
Odżywcza moc jedzenia (162)
Wzmacniająca moc jedzenia – zupa mocy (168)
Ogrzewająca moc jedzenia (171)
Jedzenie poprawiające nastrój (174)
Wspólnotowa moc jedzenia (177)
7. Trudności fizjologiczne w połogu (181)
Hemoroidy (181)
Nietrzymanie moczu i pozostałe dysfunkcje mięśni dna miednicy (183)
Zakażenie połogowe (185)
Jakie objawy powinny zaniepokoić (187)
Jak przebiega leczenie (187)
Trudności z karmieniem piersią (187)
Fizjologiczna bolesność (188)
Nieprawidłowa technika karmienia i niewłaściwe przystawianie do piersi (191)
Rany na brodawkach sutkowych (193)
Nawał pokarmu (194)
Obrzęk, zastój, zatkany kanalik i zapalenie piersi (196)
8. Seksualność i powrót do płodności (201)
Gotowość do podjęcia współżycia (201)
Ból podczas seksu (208)
Seksualność to nie tylko seks (209)
Powrót do płodności (211)
9. Kolejne miesiące, czyli połóg do pierw szych urodzin dziecka (213)
Wyzwania, przed którymi stoją rodzice (214)
Kryzys jako szansa na rozwój (216)
Nowe role w życiu (220)
Poczucie winy (224)
Gdzie jest mój instynkt i intuicja (230)
Wyczerpanie fizyczne i psychiczne (235)
Umiejętność proszenia o wsparcie (242)
Podział obowiązków i odpowiedzialność (247)
Samotność (260)
Powrót do pracy – budowanie tożsamości pozamacierzyńskiej (265)
Rodzic–pracownik w pierwszym roku życia dziecka (270)
Powrót do pracy i karmienie piersią (276)
Celebrowanie zakończenia połogu (278)
Cerrada – meksykańska tradycja połogowa (280)
10. Zakończenie (289)
Podziękowania (286)
Polecane lektury (287)
Bibliografia (291)

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Kiedy szkoła jest problemem

Trudności szkolne to problem dość powszechny. Aż 70% polskich rodziców deklaruje, że ich dzieci spotykają się w szkole z różnego rodzaju trudnościami. Te sytuacje są często przyczyną konfliktów w domu i codziennego stresu.

Dlaczego tak się dzieje?

U źródeł tych problemów leżą nasze przekonania, że wykształcenie i dobre wyniki w nauce są warunkiem powodzenia w dorosłym życiu. Lęk o przyszłość dzieci sprawia, że dorośli są w stanie poświęcić dobre relacje rodzinne na rzecz spełniania każdych oczekiwań, jakie stawia szkoła.

Co możemy z tym zrobić?

Przede wszystkim zmienić swój sposób myślenia i sprawić, aby szkoła nie była najważniejszym elementem w życiu rodziny.

Po przeczytaniu tej książki rodzice poczują ulgę – to dziecko, a nie prace domowe, korepetycje i klasówki, powinny stać na pierwszym miejscu.

Książka dostarcza dorosłym konkretnych wskazówek i daje narzędzia, które pomogą im wspierać młodych ludzi w nauce i lepszym radzeniu sobie z wyzwaniami szkolnymi.

Dzięki książce rodzice:

  • zyskają jasność, czym w ogóle jest proces nauki,
  • dowiedzą się dlaczego szkoła nie budzi takiej pasji do poznawania świata, jaką ich dzieci miały, gdy były małe,
  • zrozumieją, jakie są źródła szkolnych trudności, i że prawie na pewno nie jest to brak zdolności czy możliwości ich dziecka,
  • otrzymają naukowe dowody na to, że nie warto tak bardzo przejmować się wynikami w szkole,
  • przekonają się, że nauka może sprawiać radość ich dzieciom,
  • zrozumieją, czego potrzebuje dziecko, żeby teraz i w przyszłości wieść szczęśliwe życie,
  • dostaną proste narzędzia i propozycje działań, które mogą podjąć, by pomóc dziecku w konkretnym problemie szkolnym.

Jestem głęboko przekonana, że tym, czego dzieci potrzebują najbardziej, nie jest świetna szkoła, ciekawe zajęcia pozalekcyjne czy nawet przyjaciele. Dzieci potrzebują rodziców, którzy są kochającymi przewodnikami po świecie relacji, uczenia się, codziennych wyzwań.

Czasem stojąc przed wyborem: nauczyć dziecko czegoś za wszelką cenę, okupując to stresem rodzica, dziecka i nauczyciela, czy odpuścić, wychodząc z założenia, że jak będzie potrzebowało tej wiedzy czy umiejętności, jakoś ją zdobędzie – warto wybrać to drugie. Dziecko nie musi „przygotować się do życia” w ciągu tych lat, kiedy jest uczniem. Uczenie się nie kończy się na szkole.

Szkoła nie nadąża za współczesną wiedzą o uczeniu się, my za to możemy, wykonując tym samym milowy krok w postrzeganiu szkoły, ucznia i jego potencjalnych trudności.

Autorka:
Katarzyna Mitschke — pedagog, polonistka, trenerka komunikacji. Pracuje z dziećmi w różnym wieku, w szkole i poza nią. Współtworzyła jedną z pierwszych szkół demokratycznych w Polsce. Od kilkunastu lat doskonali sztukę uważnego, empatycznego towarzyszenia dzieciom i dorosłym. Prowadzi konsultacje indywidualne oraz warsztaty dla rodziców i pedagogów, pisze o edukacji i komunikacji. Pomaga rozwiązywać konflikty, podejmować decyzje dotyczące edukacji, wspiera rodziców w budowaniu relacji bez kar i nagród oraz w komunikacji opartej na potrzebach.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Poród naturalny / Katarzyna Oleś. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2018.
Forma i typ

Poród naturalny - ebook

Poród naturalny to książka która pozwala zrozumieć to, jak rodzi się dziecko i co dzieje się z ciałem kobiety w trakcie porodu. Umożliwia świadome przygotowanie siebie, partnera oraz środowiska, w którym będziesz rodzić.

Dlaczego ta książka jest ważna?

Ponieważ buduje zaufanie do siebie i swojego ciała oraz naturalnego procesu narodzin. Autorka wyjaśnia:

  • jak przebiegają kolejne etapy porodu (sterowane naturalnymi mechanizmami fizjologicznymi matki i dziecka),
  • jak realnie wpływać na przebieg porodu,
  • kiedy i kogo prosić o wsparcie,
  • dlaczego świadome przygotowanie do porodu jest ważne!

Dlaczego ta książka jest pomocna?

  • Ponieważ wzmacnia w przekonaniu, że mamy wpływ na to, jak przyjdzie na świat nasze dziecko! Że w zmedykalizowanym świecie współczesnego porodu jest miejsce dla narodzin zgodnych z potrzebami matki, w szacunku dla niej i rodzącego się dziecka.

Katarzyna Oleś — niezależna położna, która od prawie 30 lat wspiera kobiety w procesie narodzin ich dzieci, przyjmując także porody domowe. Jest współzałożycielką i długoletnią prezeską Stowarzyszenia „Dobrze Urodzeni”. Wierzy, że sposób, w jaki rodzą się ludzie, wpływa na losy świata.

Spis treści

Spis treści:

Wstęp

1. Czym jest poród naturalny?

2. Poród to ciąg logicznych, następujących po sobie wydarzeń

Żyjemy pod dyktando hormonów
Wiedza o roli hormonów i fizjologicznym przebiegu porodu
Świadome przygotowanie do porodu

3. Hormony w porodzie

Oksytocyna
Endorfina
Adrenalina
Prolaktyna

4. Procesem narodzin kieruje mózg

Allocortex i neocortex
Umiejętność rodzenia mamy zakodowaną w genach
Zaufanie do naturalnego procesu porodu

5. Kanał rodny i dziecko – przed wyruszeniem człowieka na świat

Kanał rodny
- Miednica kostna
- Macica
- Pochwa
- Więzadła
W macicy – płód i popłód
- Dziecko
- Popłód

6. Skąd wiadomo, że zaczyna się poród?

Termin porodu
Oznaki zbliżającego się porodu
- Poród się zbliża
- Poród prawdopodobnie w ciągu najbliższych 48 godz.
Zaczyna się poród
Ramy porodu
- Podział etapów porodu
- Poród aktywny
- Pozycje porodowe

7. Narodziny – cztery fazy porodu naturalnego

I okres porodu
- Faza utajona, czyli wolnego rozwierania
- Faza aktywna, czyli szybkiego rozwierania
Faza przejściowa, czyli przełom
II okres porodu
- Faza bierna
- Faza aktywna
III okres porodu
IV okres porodu
Poród w wodzie i poród błyskawiczny

8. Narodziny z perspektywy dziecka

Dziecko w czasie porodu
Wygląd noworodka
Korzyści dla dziecka z porodu naturalnego
Dziecko po przyjściu na świat
Zabiegi okołoporodowe
- Odpępnienie
- Kontakt skóra do skóry
- Pierwsze karmienie
- Badania
- Maź płodowa, czyli cudowny krem
Przystosowanie noworodka – stany przejściowe

9. Ból w porodzie

Wartość bólu porodowego
Postawa wobec bólu
Co wpływa na odczuwanie bólu?
Metody łagodzące ból
Ból w porodzie – ważny proces dawania życia

10. Oddech w porodzie

Świadomy oddech podczas porodu
Ćwiczenia oddechowe

11. Jedzenie podczas porodu

12. Najczęstsze interwencje medyczne

Nacięcie krocza (epizjotomia)
- Masaż krocza w ciąży
Indukcja porodu

13. Położna i inni towarzysze porodu

Położna
- Jak szukać swojej położnej i jak zorganizować współpracę?
Towarzysze porodu
- Ojcowie przy porodzie
- Kobiety wspierające w porodzie
- Doula
- Lekarz ginekolog-położnik

14. Rodzi się matka

Poród jako brama do kolejnego etapu życia
Otwartość na zmianę
Plan B
Odpowiedzialność

Zakończenie

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp
Wcale nie marzyłam od dziecka, żeby zostać położną, a szkoda, bo gdyby tak było, miałabym teraz pierwsze zdanie wstępu jak znalazł. Za to od zawsze intrygowała mnie i ciekawiła natura, fascynowałam się jej skomplikowanym ładem i pięknem. Kiedy – trochę przez przypadek – zaczęłam uczyć się położnictwa, nie dostrzegałam związków między ciążą, porodem, macierzyństwem a światem przyrody. Potem, podczas wielu lat pracy zawodowej, zrozumiałam, że poród fizjologiczny jest czymś bardzo bliskim naturze, nawet jeśli na co dzień nie myślimy o nim w ten sposób.
Poród podlega odwiecznym prawom ukształtowanym w imię naszego sukcesu reprodukcyjnego. Jest złożonym, wielowarstwowym procesem nie tylko angażującym ciało matki, ale i sięgającym znacznie głębiej – do jej serca i duszy. Aktem będącym jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu rodzącego się człowieka, lecz również oddziałującym na całe otoczenie, budzącym skrajne emocje i duchowe uniesienia. Wpływającym na to, co będzie się działo jeszcze długo, długo po jego zakończeniu. Mającym znaczenie dla kręgu rodzinnego, przyjaciół, społeczności, a w końcu – całego świata. Może brzmi to wzniośle, ale jest prawdziwe, przecież wszyscy się urodziliśmy, część z nas rodziła lub towarzyszyła porodowi – to doświadczenie jest uniwersalne.
Praktykując naturalne położnictwo, perspektywę medyczną zmieniłam na dużo szersze spojrzenie ekologiczne^(). Nauczyłam się tego dzięki zaufaniu kobiet – w tym także moich córek – które zaprosiły mnie do udziału w narodzinach swoich dzieci i które pozwoliły mi odkryć złożoność i sens naturalnego porodu. Mam dług wdzięczności wobec moich nauczycielek-rodzących i dzieląc się swoją praktyczną wiedzą, ale też przemyśleniami i emocjami – chcę podziękować za to, czego doświadczyłam.
------------------------------------------------------------------------
^() Ekologia najogólniej jest nauką o porządku i nieporządku w przyrodzie oraz o konsekwencjach wynikających z tego porządku i nieporządku dla istnienia biosfery i człowieka; https://pl.wikipedia.org/wiki/Ekologia (data dostępu: 27.04.2018).1
Czym jest poród naturalny
„Poród naturalny” – wpisanie w przeglądarkę internetową tego hasła może dostarczyć sporo wrażeń. Są tam: linki do filmów z porodów bez asysty na zielonej łące, porody ze znieczuleniem na szpitalnej sali porodowej, zestawy „obowiązkowych” ćwiczeń na czas rodzenia, dyskusje na forach o bólu jako najważniejszym wyróżniku porodu naturalnego... Naprawdę łatwo poczuć się zagubionym wobec takiej ilości – nierzadko sprzecznych – informacji.
Często także rozmowa z doświadczonymi znajomymi czy rodziną niewiele wyjaśnia. Nie powinno więc dziwić, że wielu rodziców rezygnuje ze zgłębiania tematu, wierząc, że wystarczy z ufnością oddać się pod opiekę profesjonalistów po uprzednim poinformowaniu ich o swoich oczekiwaniach. A jednak to, co wydaje się prostym rozwiązaniem, w rzeczywistości wcale nim nie jest, trzeba bowiem na początku jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: „Czym jest poród naturalny?”. Odpowiedź wbrew pozorom nie jest oczywista, ponieważ w praktyce wymiennie używa się różnych określeń porodu naturalnego; słyszymy o porodzie prawidłowym, fizjologicznym, drogami natury, siłami natury. Za każdą z nazw stoi inna definicja.
Na przykład można dowiedzieć się, że:
- „Poród prawidłowy to szereg kolejno po sobie następujących procesów, które powodują wydalenie z macicy wszystkich elementów jaja płodowego, tj. płodu, płynu owodniowego i popłodu”^().
Lub:
- „Poród fizjologiczny – spontaniczny poród niskiego ryzyka od momentu rozpoczęcia i utrzymujący taki stopień ryzyka przez cały czas trwania porodu, w wyniku którego noworodek rodzi się z położenia główkowego, pomiędzy ukończonym 37. a 42. tygodniem ciąży, i po którym matka i noworodek są w dobrym stanie”^().
Albo:
- „Poród naturalny to poród fizjologiczny w pozycji naturalnej oraz w warunkach możliwie naturalnych, głównie w poczuciu samej rodzącej”^().
W języku położnych – częściowo podchwytywanym przez autorów różnych publikacji – o „porodzie siłami natury” mówimy wtedy, kiedy cały proces rodzenia się dziecka przebiega zgodnie z tym, jak natura zaplanowała akt porodowy, bez ingerencji z zewnątrz. Z kolei „poród drogami natury” oznacza urodzenie się dziecka kanałem rodnym, a nie operacyjnie. Jednak słysząc takie określenie, nie wiemy nic o tym, czy poród był wspomagany, a jeśli tak, to w jaki sposób. Wobec mnogości niuansów osobie niemającej na co dzień kontaktu z położnictwem trudno jest zrozumieć informacje, z którymi może się zetknąć, a to dodatkowy element budzący niepokój i powodujący zależność od profesjonalistów.
Celem tej książki jest przedstawienie obrazu naturalnego porodu w taki sposób, żeby czytelnik wiedział, co dzieje się z rodzącą kobietą, rodzącym się dzieckiem oraz jaka jest rola osób im towarzyszących. Publikacja ma pomóc w stworzeniu indywidualnego planu porodu i w ten sposób dać możliwość znalezienia profesjonalistów, którzy widzą ten proces podobnie i są gotowi go wesprzeć. I wreszcie – ma przedstawić praktyczną wiedzę o tym, co robić, kiedy rodzi się dziecko.
Na potrzeby tej publikacji przyjmujemy, że poród naturalny to poród:
- zdrowej kobiety rodzącej zdrowe dziecko,
- rozpoczynający się samoistnie o czasie (po ukończeniu 37 tygodnia ciąży, a przed ukończeniem 42 tygodnia),
- przebiegający z poszanowaniem fizjologicznych procesów,
- bez interwencji medycznych (lub z minimalną ich liczbą),
- z aktywnym udziałem rodzącej,
- z wykorzystaniem naturalnych zasobów mamy i dziecka,
- dopasowany do indywidualnych potrzeb rodzącej.
Największe szanse na doświadczenie naturalnego porodu mają rodzice, którzy widzą narodziny jako ciąg logicznych, połączonych ze sobą wydarzeń i wiedzą, jaki wpływ mogą mieć na ten proces. Są świadomi – także tego, że nawet najlepsze przygotowanie się do porodu, wzięcie za niego odpowiedzialności i uzyskanie fachowego wsparcia nie daje gwarancji, że wszystko odbędzie się zgodnie z planem. Bo to, jak rodzi się człowiek, to nie tylko wydarzenie medyczne, ale także misterium.
------------------------------------------------------------------------
^() G.H. Bręborowicz, Położnictwo i ginekologia, Warszawa 2008, s. 336.
^() Tak zwane standardy opieki okołoporodowej, załącznik do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 20 września 2012 r. w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem (Dz.U. 2012, poz. 1100).
^() I. Chołuj, Urodzić razem i naturalnie, Mszczonów 2008, s. 57.2
Poród to ciąg logicznych, następujących po sobie wydarzeń
Poród często przedstawiany jest jako wielka niewiadoma. W opowieściach o nim przewija się zdanie: „Wszystko może się zdarzyć”. Trudno się z tym nie zgodzić, jeśli spojrzymy na rodzenie w szerokiej perspektywie, jako na element ludzkiego życia – przecież nikt z nas nie może przewidzieć choćby tego, co stanie się w ciągu najbliższej godziny. Jednak jest jeszcze inny punkt widzenia – zrozumienie mechanizmów rządzących różnymi obszarami rzeczywistości. Taka wiedza pozwala nabyć potrzebne umiejętności i dokonywać korzystnych wyborów, a to zmniejsza obawy i buduje poczucie kontroli. Właśnie dlatego proponuję spojrzenie na narodziny jako na proces, który można zrozumieć, bo ma swój porządek, reguły i logiczne następstwo zdarzeń.
Pamiętam, jak kiedyś poproszono mnie o wypowiedź o porodzie. Szczegółowy temat miałam wybrać sama, zaproponowałam więc swój ulubiony – hormony. I usłyszałam: „Oj, ale to takie mało seksowne...”. Do dziś uśmiecham się, kiedy przypominam sobie tę sytuację, bo według mnie nie ma niczego, co byłoby bardziej seksowne – zarówno dosłownie, jak i w przenośni.
ŻYJEMY POD DYKTANDO HORMONÓW
Hormony zawiadują całym życiem seksualnym człowieka, czyli wszystkim, co rozumiemy jako naszą płciowość. Wszyscy doświadczamy ich działania, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę. Kiedy one są w równowadze, my także jesteśmy zrównoważeni, i odwrotnie. I tak przez całe życie.
W czasie cyklu miesiączkowego, kiedy poziom poszczególnych hormonów to rośnie, to maleje, kobiety doświadczają całej palety skutków tych zmian. Szczególnie mocno reagują na sytuację, kiedy poziom hormonów jest niski.
Dojrzewanie, cykle miesięczne, owulacja, miesiączka, wzajemne pożądanie i przeżywanie uniesień seksualnych, a w końcu zapłodnienie – wszystkie te ważne wydarzenia odbywają się pod dyktando hormonów i są elementami życia płciowego. Jeśli w tym kontekście spojrzymy na ciążę, poród i połóg, to zobaczymy je jako etapy procesu, a nie oderwane od siebie wydarzenia. Żeby udało się takie spojrzenie z lotu ptaka, potrzebny jest wysiłek wzniesienia się ponad doświadczenie, jakie mamy, będąc ludźmi wychowywanymi we współczesnym świecie.
WIEDZA O ROLI HORMONÓW I FIZJOLOGICZNYM PRZEBIEGU PORODU
Cały system tzw. zachodniej medycyny dąży raczej ku specjalizacji, a to często skutkuje utratą szerszej perspektywy. Bardzo widoczne jest to właśnie w opiece okołoporodowej, kiedy kto inny zajmuje się kobietą/rodziną oczekującą dziecka, kto inny sprawuje opiekę podczas porodu i bezpośrednio po nim, a jeszcze kto inny – w połogu. Jedne osoby są specjalistami od mamy, drugie od dziecka. Powoduje to, że zaburzony jest przepływ cennych informacji dotyczących konkretnej kobiety – z jej historią, doświadczeniami i teraźniejszą sytuacją życiową. Wszystkie te elementy mają wpływ na ciążę i poród, a pominięcie ich ważnych aspektów powoduje, że trudno o zaspokojenie indywidualnych oczekiwań i potrzeb rodzącej.
Efektem ubocznym – a może nawet podstawowym – jest też to, że kobiety przeżywające oczekiwanie na dziecko nie dostają znikąd klucza do wiedzy o tym, że poród jest logiczny, że jedno wynika w nim z drugiego i że często to one same mogą zrozumieć te zależności i wpłynąć na przebieg całego procesu. Takim kluczem może być wiedza o roli hormonów i fizjologicznym przebiegu porodu.
Oczywiście można także urodzić dziecko, jeśli opieka okołoporodowa nie jest skrojona na miarę, jednak temat naszych rozważań to poród naturalny, którego jedną z najważniejszych cech jest jak najpełniejsze wykorzystanie możliwości i predyspozycji rodzącej.
ŚWIADOME PRZYGOTOWANIE DO PORODU
Przypomnijmy sobie ślub i wesele. Zapewne większość z nas uczestniczyła w tych wydarzeniach, jeśli nie jako para młoda, to jako goście. Różne bywają te uroczystości: huczne i kameralne, w kościele lub w plenerze – możliwości tyle, ile par. Większość ślubów łączy jednak to, że są przygotowane i zaplanowane. Kiedy jednak pojawia się temat przygotowywania się do porodu i włożenia wysiłku w to, żeby dotrzeć do własnych potrzeb, nieodmiennie przychodzi zmierzyć się z opinią: „Tyle kobiet już urodziło, to i ja urodzę bez specjalnych przygotowań”.
Jaka jest różnica między ślubem a porodem? Przecież obiektywnie rzecz biorąc, jedno i drugie jest znaczącym życiowym wydarzeniem.
Przerwanie ciągłości międzypokoleniowej
To prawda, że dawniej kobiety nie przygotowywały się do porodu w specjalny sposób, a jednak wiedziały, co je czeka. W wielopokoleniowych społecznościach młode kobiety wtajemniczane były w sprawy macierzyństwa przez te, które miały już potomstwo, mogły uczestniczyć – często wielokrotnie – w akcie narodzin, opiekowały się małymi dziećmi i położnicami. Świeżo upieczone matki mogły w każdej chwili liczyć na pomoc doświadczonych kobiet ze społeczności, której były częścią. Ta ciągłość została przerwana; dziś rzadko żyjemy w wielopokoleniowych rodzinach, a porody odbywają się na szpitalnej sali porodowej z fachową pomocą.
Jak znaleźć najlepszy dla siebie sposób przygotowania do porodu i zidentyfikować swoje indywidualne potrzeby
Dla większości z nas nie jest oczywiste myślenie o sobie – swoim ciele i psychice – w kontekście ciąży i porodu. Dlatego dobrze jest przygotować się do narodzin. Współczesna opieka okołoporodowa oferuje kobietom oczekującym dziecka wiele możliwości: szkoły rodzenia, indywidualną opiekę położnej czy lekarza, ćwiczenia fitness na sali i na basenie, jogę, naukę autohipnozy, medytacje, kręgi kobiet. Do tego jeszcze całe bogactwo informacji w sieci, czasopisma, książki, filmy. Wybór jest naprawdę duży.
Jakie pytania warto sobie zadać, będąc w ciąży:
- Czy jesteś pewna, że chcesz urodzić i karmić naturalnie? Czego potrzebujesz, żeby podjąć decyzję?
- Czy masz konkretne, praktyczne wiadomości na temat fizjologicznego przebiegu ciąży, porodu i połogu?
- Czy masz aktualne informacje dotyczące karmienia naturalnego?
- Czy znasz zasady odżywiania się i suplementacji w ciąży, po porodzie i podczas karmienia?
- Czy wiesz, gdzie szukać wiarygodnych informacji dotyczących ciąży, porodu, połogu i karmienia?
- Czy wiesz, co powinno cię skłonić do zasięgnięcia fachowej porady w ciąży, w połogu i podczas karmienia?
- Czy potrafisz wyobrazić sobie swój idealny poród?
- Czy chcesz, żeby ktoś towarzyszył ci podczas porodu?
- Czy wybrana osoba czuje się gotowa i przygotowana do pełnienia tej funkcji?
- Czy wiesz, gdzie mogłabyś urodzić tak, jak sobie wymarzyłaś?
- Czy jesteś gotowa poświęcić czas i energię na znalezienie odpowiedniego miejsca porodu?
- Czy jesteś gotowa zaakceptować konieczność zmiany planów porodowych?
- Czy jest coś, co budzi twój szczególny niepokój, kiedy myślisz o ciąży, rodzeniu, byciu mamą?
- Czy masz jakieś specyficzne uwarunkowania fizyczne mogące wpłynąć na przebieg porodu?
- Czy umiesz odczytać sygnały płynące z ciała, np. nadmierne napięcie mięśni?
- Czy potrafisz aktywnie zareagować na te sygnały, np. przyjąć korzystną pozycję ciała?
- Czy znasz naturalne techniki radzenia sobie z bólem?
- Czy masz grupę wsparcia, osoby, z którymi możesz rozmawiać otwarcie i liczyć na ich pomoc?
- Czy wiesz, co daje ci poczucie bezpieczeństwa?
- Czy wiesz, co wpływa na ciebie relaksująco, pozwala się odprężyć, sprawia ci przyjemność?
- Czy jesteś gotowa skorzystać z oferowanej ci pomocy? Czy umiesz o nią poprosić?
- Czy ufasz lekarzowi/położnej opiekującym się tobą w ciąży?
- Czy chcesz wybrać osobę, która będzie sprawowała profesjonalną opiekę nad porodem (położną, doulę, lekarza)?
- Czy wiesz, kto jest twoją położną środowiskowo-rodzinną, i czy ją poznałaś?
- Czy wiesz, jakie są aktualne prawa pacjenta i inne ważne uregulowania prawne dotyczące porodu?
Lista pytań jest długa, a ich ciężar gatunkowy – niemały. Na szczęście ciąża trwa 9 miesięcy, jest więc czas na znalezienie odpowiedzi, przynajmniej niektórych. Można na początek wybrać np. 5 najbardziej poruszających pytań i poszukać na nie odpowiedzi – także w następnych rozdziałach tej książki.
Jeśli kobieta jest przekonana, że nie ma potrzeby specjalnie myśleć o rodzeniu, bo „jakoś to będzie”, to zawsze warto rozważyć, czy nie jest to rodzaj zasłony dymnej, nie do końca świadoma próba uniknięcia zmierzenia się z wyobrażeniem porodu, które z jakichś względów jest trudne do zaakceptowania. A jeśli tak właśnie jest, to dobrze znaleźć kogoś, z kim można otwarcie porozmawiać na ten temat. Czasem wystarczy rozmowa z przyjaciółką, ale bywa, że potrzeba wsparcia fachowca. Na pewno nie warto stosować strategii ucieczki, bo dolegliwe lęki w czasie porodu uniemożliwiają płynny przebieg akcji porodowej. Na szczęście możemy także liczyć na to wszystko, czego zwykle sobie nie uświadamiamy, a co wie o rodzeniu nasze ciało. Trzeba mu tylko pozwolić wykonać tę pracę.
Świadome przygotowanie się do porodu ma jeszcze jeden aspekt – uruchamia się wtedy znany wszystkim managerom proces: zaangażowanie w pracę nad projektem skutkuje wzrostem motywacji.
Świadome przygotowanie do narodzin pozwala zrozumieć siebie, poznać naturę porodu i zaufać jej, a dzięki temu możliwe jest zrealizowanie najlepszego scenariusza: przed porodem – myślę, w czasie porodu – rodzę.
Indywidualne podejście w ciąży oznacza:
- uświadomienie i poznanie potrzeb kobiety i jej bliskich,
- adekwatne przygotowanie matki, osób towarzyszących i najbliższego otoczenia,
- możliwość dostosowania do oczekiwań sposobu i miejsca rodzenia.
Dzięki temu zwiększają się szanse na:
- poczucie bezpieczeństwa i komfortu rodzącej,
- prawidłowe wydzielanie hormonów,
- wykorzystanie możliwości i umiejętności rodzącej,
a w efekcie na poród naturalny.3
Hormony w porodzie
Sporo mówi się o roli hormonów w okresie okołoporodowym, nierzadko używając wyrażeń, które z biegiem czasu stają się częścią codziennego języka. „Koktajl hormonalny” czy „oksytocyna – hormon miłości” to przykłady tej tendencji. Warto jednak pójść krok dalej i dowiedzieć się więcej o tym, co wpływa na wydzielanie hormonów i jaka jest ich konkretna rola. Ta opowieść nie tylko jest ciekawa i pozwala pomyśleć o rodzeniu jako o logicznym ciągu wydarzeń, ale też daje możliwość poddania się z większą ufnością naturalnemu procesowi rodzenia.
OKSYTOCYNA
Oksytocyna to neuropeptyd, hormon przysadki mózgowej. Kojarzony jest głównie z porodem, podczas którego odgrywa zasadniczą rolę: powoduje rytmiczne kurczenie się macicy i stopniowe rozwieranie się szyjki macicy, przesuwanie się dziecka w kanale rodnym, a w końcu jego urodzenie się.
Oksytocyna nie pojawia się jednak w ludzkim organizmie tylko podczas porodu. Jest też odpowiedzialna za satysfakcjonujące przeżywanie aktu seksualnego – i to nie tylko u kobiety, ale u obydwojga partnerów. Jej wysoki poziom pozwala przeżyć orgazm, wywołując kurczenie się macicy i pochwy oraz wyrzut nasienia. Jak wszyscy – mam nadzieję! – wiemy, efektem upojnych chwil bywa poczęcie. Rola oksytocyny wcale wtedy nie maleje.
Rola oksytocyny w ciąży
Skurcze w ciąży?! Ależ tak! W fizjologicznej ciąży są nie tylko normalne, ale i potrzebne. Macica w ciąży rośnie, zwiększając wielokrotnie swoją wagę – od ok. 70 gramów i pojemności kilku mililitrów do kilograma i pojemności 5 litrów. To jasne, że przy tak dużym przyroście włókien mięśniowych konieczny jest ich trening, zanim będą intensywnie pracować. Właśnie dlatego w ciąży pojawiają się skurcze.
Ilość oksytocyny, która je wywołuje, kontrolowana jest przez organizm matki. Nie jest to cały czas ten sam poziom, a dwie sytuacje najczęściej powodujące jego wzrost to uprawianie seksu oraz karmienie piersią starszego dziecka (stymulacja brodawek sutkowych). Macica odpowiada wtedy wzmożonym napięciem i skurczami, które ustają samoistnie po jakimś czasie. Zarówno aktywność macicy, jak i chwilowy wypływ siary z piersi są w tym wypadku fizjologiczne i nie powinny niepokoić.
Skurcze macicy w ciąży są też korzystne dla dziecka, stymulują bowiem rozwój poszczególnych układów (np. układu nerwowego) i pozwalają maluchowi przygotować skuteczną strategię radzenia sobie z mniejszym dopływem tlenu.
Rola oksytocyny podczas porodu
Oksytocyna wydzielana jest rosnąco i pulsacyjnie, a ten proces zależy także od czynników zewnętrznych. Kurcząca się macica otwiera dziecku drogę na zewnątrz i wspiera jego przesuwanie się w kanale rodnym. Często słyszymy obiegową opinię, że podczas naturalnego porodu dziecko jest narażone w większym stopniu na niedotlenienie niż podczas cięcia cesarskiego – w rzeczywistości jest odwrotnie: badania wskazują, że w trakcie porodu oksytocyna zmniejsza zapotrzebowanie mózgu dziecka na tlen, a tym samym odgrywa rolę ochronną. Także mama dostaje oksytocynowy bonus: zmniejsza się u niej poziom lęku i łatwiej przychodzi się jej zrelaksować pomiędzy skurczami. Czasem zdarza się, że zalane endogenną oksytocyną rodzące przeżywają fizyczną rozkosz^().
Rola oksytocyny po porodzie
W tym niezwykłym momencie poziom oksytocyny jest najwyższy, a dzięki temu matka i dziecko są gotowi do nawiązywania więzi, zakochania się w sobie. Zaczyna się proces, który określamy jako bonding – wiązanie się. Jednocześnie wysoki poziom oksytocyny powoduje intensywne obkurczanie się macicy, zmniejszając krwawienie i pozwalając na urodzenie się łożyska – to dla rodzącej. A dla dziecka otwierają się kanaliki mleczne w piersiach mamy i pojawiają się pierwsze, bezcenne krople pokarmu. Wszystko to możliwe jest tylko wtedy, kiedy mama i dziecko pozostają w bezpośrednim kontakcie – o tym więcej w dalszej części książki.
Różnica między oksytocyną naturalną a syntetyczną
Ważne jest, żeby oksytocyna wydzielała się w organizmie kobiety, a nie była podawana w formie leku. Samoistne rozpoczęcie się porodu jest najlepszym wstępem do jego fizjologicznego przebiegu. Wiadomo bowiem, że nie tylko rośnie wtedy poziom samego hormonu, ale też zwiększa się liczba receptorów, czyli komórek, które odpowiadają na stymulację oksytocyną.
Syntetyczna oksytocyna nie ma wielu zalet tej naturalnej, a w dodatku zaburza jej wydzielanie. Nie jest to już indywidualnie dopasowana do potrzeb rodzącej dawka wydzielana pulsacyjnie, lecz rutynowo podawana liczba jednostek, co niesie ze sobą skutki zarówno dla matki, jak i jej dziecka. Rodząca znacznie bardziej odczuwa uciążliwość porodu, który nie przebiega w rytmie dostosowanym do jej potrzeb, a dziecko narażone jest np. na niedotlenienie i większe ryzyko żółtaczki.
Rola oksytocyny w życiu każdego z nas
W czasie porodu poziom oksytocyny u rodzącej i jej dziecka jest wielokrotnie wyższy niż w innych życiowych okolicznościach, więc i skala przeżyć emocjonalnych jest proporcjonalna – czyni to chwile po porodzie niezapomnianymi. I co znamienne, wszystko to na zawsze zmienia właściwości mózgu kobiety i noworodka, czyniąc je bardziej podatnymi na działanie oksytocyny w dalszym życiu. A jej znaczenie jest niebagatelne, bo oksytocyna, jak wszystkie hormony, wpływa na naszą psychikę. Tym tematem zajmuje się od lat szwedzka badaczka Kerstin Uvnäs-Moberg. Między innymi dzięki jej pracy wiemy, że oksytocynie zawdzięczamy mniejszą podatność na stres, spadek agresji, a do tego większą łatwość nawiązywania kontaktów nie tylko z najbliższymi, ale także w szerszym kręgu – tych o charakterze społecznym. Oksytocyna sprawia, że łatwiej akceptujemy innych i współodczuwamy.
Oksytocyna:
- inicjuje proces narodzin (wraz z innymi hormonami),
- wzbudza i kontroluje skurcze macicy,
- zmniejsza poziom lęku u matki,
- umożliwia odpoczynek i relaks między skurczami,
- chroni dziecko przed niedotlenieniem,
- ułatwia nawiązanie więzi między matką a dzieckiem,
- otwiera kanaliki mleczne.
ENDORFINA
Endorfina jest endogennym, czyli wytwarzanym przez organizm, opiatem. W codziennym życiu doświadczamy jej działania wielokrotnie: podczas długotrwałego wysiłku (np. kiedy uprawiamy sport), kiedy śmiejemy się, kiedy jemy niektóre pokarmy (czekoladę!). Działa przeciwbólowo, ale potrafi znacznie więcej: daje uczucie przyjemności, powoduje stany euforyczne, a także zmienia percepcję, czyli to, jak odbieramy zmysłami otoczenie.
Rola endorfiny podczas porodu
Możemy czasami usłyszeć opowieści młodych matek o tym, jak podczas porodu inaczej widziały kolory, światło, bardzo intensywnie czuły zapachy, odmiennie reagowały na dźwięki i dotyk. Kobieta pod wpływem endorfiny sprawia wrażenie zatopionej we własnym świecie, nieobecnej, zwykle niechętnie komunikuje się z otoczeniem, a jej aktywność fizyczna jest ograniczona. Endorfina powoduje także niepamięć wsteczną – właśnie dlatego wiele kobiet nie pamięta przebiegu porodu, a jedynie niektóre momenty, szczegóły.
Endorfina działa na rodzącą ochronnie: im większy wysiłek, silniejsza akcja porodowa, tym wyższy poziom endorfiny. Kiedy jest jej naprawdę dużo, obniża się nieco poziom oksytocyny, spowalniając akcję skurczową, która dostosowuje się do możliwości rodzącej.
Podobnie jak w przypadku oksytocyny podanie do krwiobiegu matki syntetycznych opiatów (w polskich szpitalach najczęściej jest to dolargan) zaburza ten naturalny proces i hamuje wydzielanie endorfin.
Rola endorfiny po porodzie
Po porodzie kobieta ma bardzo wysoki poziom endorfiny, która – razem z oksytocyną – wywołuje stan niebotycznego szczęścia, euforii.
Endorfina wpływa na wydzielanie się prolaktyny, hormonu koniecznego do dobrego rozpoczęcia karmienia naturalnego.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
ADRENALINA
Dostępne w wersji pełnej
PROLAKTYNA
Dostępne w wersji pełnej
------------------------------------------------------------------------
^() Można to zobaczyć w filmie Orgasmic birth Debry Pascali-Bonaro.
Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Poród naturalny / Katarzyna Oleś. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2018.
Forma i typ

Poród naturalny - ebook

Poród naturalny to książka która pozwala zrozumieć to, jak rodzi się dziecko i co dzieje się z ciałem kobiety w trakcie porodu. Umożliwia świadome przygotowanie siebie, partnera oraz środowiska, w którym będziesz rodzić.

Dlaczego ta książka jest ważna?

Ponieważ buduje zaufanie do siebie i swojego ciała oraz naturalnego procesu narodzin. Autorka wyjaśnia:

  • jak przebiegają kolejne etapy porodu (sterowane naturalnymi mechanizmami fizjologicznymi matki i dziecka),
  • jak realnie wpływać na przebieg porodu,
  • kiedy i kogo prosić o wsparcie,
  • dlaczego świadome przygotowanie do porodu jest ważne!

Dlaczego ta książka jest pomocna?

  • Ponieważ wzmacnia w przekonaniu, że mamy wpływ na to, jak przyjdzie na świat nasze dziecko! Że w zmedykalizowanym świecie współczesnego porodu jest miejsce dla narodzin zgodnych z potrzebami matki, w szacunku dla niej i rodzącego się dziecka.

Katarzyna Oleś — niezależna położna, która od prawie 30 lat wspiera kobiety w procesie narodzin ich dzieci, przyjmując także porody domowe. Jest współzałożycielką i długoletnią prezeską Stowarzyszenia „Dobrze Urodzeni”. Wierzy, że sposób, w jaki rodzą się ludzie, wpływa na losy świata.

Spis treści

Spis treści:

Wstęp

1. Czym jest poród naturalny?

2. Poród to ciąg logicznych, następujących po sobie wydarzeń

Żyjemy pod dyktando hormonów
Wiedza o roli hormonów i fizjologicznym przebiegu porodu
Świadome przygotowanie do porodu

3. Hormony w porodzie

Oksytocyna
Endorfina
Adrenalina
Prolaktyna

4. Procesem narodzin kieruje mózg

Allocortex i neocortex
Umiejętność rodzenia mamy zakodowaną w genach
Zaufanie do naturalnego procesu porodu

5. Kanał rodny i dziecko – przed wyruszeniem człowieka na świat

Kanał rodny
- Miednica kostna
- Macica
- Pochwa
- Więzadła
W macicy – płód i popłód
- Dziecko
- Popłód

6. Skąd wiadomo, że zaczyna się poród?

Termin porodu
Oznaki zbliżającego się porodu
- Poród się zbliża
- Poród prawdopodobnie w ciągu najbliższych 48 godz.
Zaczyna się poród
Ramy porodu
- Podział etapów porodu
- Poród aktywny
- Pozycje porodowe

7. Narodziny – cztery fazy porodu naturalnego

I okres porodu
- Faza utajona, czyli wolnego rozwierania
- Faza aktywna, czyli szybkiego rozwierania
Faza przejściowa, czyli przełom
II okres porodu
- Faza bierna
- Faza aktywna
III okres porodu
IV okres porodu
Poród w wodzie i poród błyskawiczny

8. Narodziny z perspektywy dziecka

Dziecko w czasie porodu
Wygląd noworodka
Korzyści dla dziecka z porodu naturalnego
Dziecko po przyjściu na świat
Zabiegi okołoporodowe
- Odpępnienie
- Kontakt skóra do skóry
- Pierwsze karmienie
- Badania
- Maź płodowa, czyli cudowny krem
Przystosowanie noworodka – stany przejściowe

9. Ból w porodzie

Wartość bólu porodowego
Postawa wobec bólu
Co wpływa na odczuwanie bólu?
Metody łagodzące ból
Ból w porodzie – ważny proces dawania życia

10. Oddech w porodzie

Świadomy oddech podczas porodu
Ćwiczenia oddechowe

11. Jedzenie podczas porodu

12. Najczęstsze interwencje medyczne

Nacięcie krocza (epizjotomia)
- Masaż krocza w ciąży
Indukcja porodu

13. Położna i inni towarzysze porodu

Położna
- Jak szukać swojej położnej i jak zorganizować współpracę?
Towarzysze porodu
- Ojcowie przy porodzie
- Kobiety wspierające w porodzie
- Doula
- Lekarz ginekolog-położnik

14. Rodzi się matka

Poród jako brama do kolejnego etapu życia
Otwartość na zmianę
Plan B
Odpowiedzialność

Zakończenie

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Cud rodzicielstwa / Shai Orr. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2022.
Autor
Forma i typ

„Cud rodzicielstwa” nie jest typowym poradnikiem – nie ma w nim rad. Są tu raczej słowa, w które warto się wsłuchać (to trudniejsze niż zrobienie czegoś według instrukcji), by uświadomić sobie, co jest ważne w byciu człowiekiem i rodzicem.

Żeby ujrzeć własne dziecko w całej jego istocie, pięknie i potencjale, zobaczmy również to niewinne, dobre i mądre dziecko w sobie.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Cud rodzicielstwa / Shai Orr. - [miejsce nieznane] : Natuli : Legimi, 2022.
Autor
Forma i typ

Autor wyróżnia siedem niewypowiedzianych prośb dzieci do rodziców. Są to pragnienia uniwersalne, stanowiące podstawę egzystencji człowieka. Dlaczego rezygnujemy z nich w procesie wychowania na rzecz przekonań i społecznej poprawności? Wróćmy do źródła. Stwórzmy nowy początek wraz z powołanym przez nas życiem.

Książka stała się bestsellerem w Izraelu.

Cud rodzicielstwa
Nie jest typowym poradnikiem – nie ma w nim rad. Są tu raczej słowa, w które warto się wsłuchać (to trudniejsze niż zrobienie czegoś według instrukcji), by uświadomić sobie, co jest ważne w byciu człowiekiem i rodzicem. Żeby ujrzeć własne dziecko w całej jego istocie, pięknie i potencjale, zobaczmy również to niewinne, dobre i mądre dziecko w sobie.

Cytaty z książki:
Czy twoi rodzice cię słuchali? Czy dostałeś od nich tę miłość, o której mówię, tę umożliwiającą nam wysłuchanie i usłyszenie dokładnie tego, o co nas prosi syn czy córka? Czy jest to miłość, którą chciałbyś dać swoim dzieciom? Oto dziecko. Jego oczy błyszczą, a serce bije mocno. Na początku drogi wie ono i czuje, że wszystko jest możliwe. Ale powoli się uczy. Z pomocą rodziców i społeczeństwa, do którego chce należeć, uczy się – krok po kroku – rezygnować ze swoich marzeń.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Autor
Forma i typ

Dzieciństwo rodziców. Jak nie tylko dorosnąć, lecz także dojrzeć

Rodzicielstwo niemal w każdym z nas uruchamia wspomnienia własnego dorastania. Nie zawsze jednak było ono takie, jakim chcielibyśmy je zapamiętać.

Nieustannie natykam się na tę blokadę: nagle oczy podnoszą się ku mnie i spogląda na mnie nieugięte i poważne, jakby odpowiedzialne czteroletnie dziecko w zadbanym ciele czterdziestoletniego mężczyzny, który stanowczo twierdzi: „Przecież miałem normalne dzieciństwo”. „Normalne dzieciństwo” charakteryzuje się tym, że rodzice nie słuchają tego, o co dzieci ich proszą, a dzieci robią wszystko, aby dało się myśleć, że to normalne.

Doświadczając rodzicielstwa, mamy szansę na dotknięcie tego, czego nam – dzieciom własnych rodziców – brakowało i za czym do dziś tęsknimy. Autor nazywa to siedmioma prośbami, które dzieci kierują do swoich rodziców. W tej podróży nie chodzi o poszukiwanie winnych, ale o uzdrawiającą przemianę. Pomoże ona dostrzec bolesne miejsca po to, by zmienić je w czułość, zarówno dla nas samych, jak i naszych dzieci. By nie tylko dorosnąć, ale też dojrzeć.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Autor
Forma i typ

Dzieciństwo rodziców. Jak nie tylko dorosnąć, lecz także dojrzeć

Rodzicielstwo niemal w każdym z nas uruchamia wspomnienia własnego dorastania. Nie zawsze jednak było ono takie, jakim chcielibyśmy je zapamiętać.

Nieustannie natykam się na tę blokadę: nagle oczy podnoszą się ku mnie i spogląda na mnie nieugięte i poważne, jakby odpowiedzialne czteroletnie dziecko w zadbanym ciele czterdziestoletniego mężczyzny, który stanowczo twierdzi: „Przecież miałem normalne dzieciństwo”. „Normalne dzieciństwo” charakteryzuje się tym, że rodzice nie słuchają tego, o co dzieci ich proszą, a dzieci robią wszystko, aby dało się myśleć, że to normalne.

Doświadczając rodzicielstwa, mamy szansę na dotknięcie tego, czego nam – dzieciom własnych rodziców – brakowało i za czym do dziś tęsknimy. Autor nazywa to siedmioma prośbami, które dzieci kierują do swoich rodziców. W tej podróży nie chodzi o poszukiwanie winnych, ale o uzdrawiającą przemianę. Pomoże ona dostrzec bolesne miejsca po to, by zmienić je w czułość, zarówno dla nas samych, jak i naszych dzieci. By nie tylko dorosnąć, ale też dojrzeć.

Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
E-book
W koszyku
Forma i typ

Książka, która pomoże Ci świadomie wspierać kształtującą się seksualność dziecka.

Nie potrafimy rozmawiać o seksualności z naszym dzieckiem. Nikt nas tego nie nauczył, nikt nie przekazał nam pozytywnego modelu seksualności. Seksualność od zawsze była tematem tabu.

To jednak na nas, rodzicach, spoczywa odpowiedzialność za kształtowanie seksualności naszego dziecka. Nie zostawiajmy tego instytucjom, internetowi, kolegom czy samym dzieciom.

Wystarczą dwa wieczory, by przeczytać tę książkę – a zdobędziesz kapitał na wiele lat.

Dzięki niej otrzymasz praktyczne, codzienne narzędzia komunikacji i wsparcia, dowiesz się:

  • czym jest seksualność i w jaki sposób rozwija się od narodzin do pełnej dojrzałości,
  • jak rozmawiać z dzieckiem i świadomie wspierać je w procesie rozwoju seksualności,
  • jak nie popełniać błędów ograniczających ten rozwój,
  • jak uchronić dziecko przed zagrożeniami związanymi z seksualnością,
  • jak wychować asertywnego seksualnie człowieka, zdolnego do wyrażania swoich potrzeb.
Karolina Piotrowska — psycholożka i seksuolożka. Pracuje z kobietami w ciąży, rodzicami i dziećmi. Od 2013 roku prowadzi warsztaty z zakresu rozwoju seksualnego dzieci. Jest zwolenniczką i propagatorką pozytywnej edukacji seksualnej i pozytywnej seksualności.
Ta pozycja jest dostępna przez Internet. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Dostęp do treści elektronicznej wymaga posiadania kodu dostępu, który można odebrać w bibliotece.
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej